Putin straszy świat bronią jądrową
Nie milkną echa po wczorajszym (21 września) orędziu Putina, w którym ogłosił częściową mobilizację. Do wojska wcielonych zostanie 300 tys. rezerwistów. Eksperci są zgodni, że ten krok Kremla nie zmieni znacząco sytuacji na wojennym froncie. Obawiają się jednak czegoś innego – wojny atomowej. Wszystko dlatego, że ponownie Putin straszy świat bronią jądrową.
Dodatkowo należy pamiętać, że Rosja przygotowuje się do aneksji czterech zajętych ukraińskich terytoriów:
- samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej;
- samozwańczej Ługańskiej Republiki Ludowej;
- obwodu zaporoskiego;
- obwodu chersońskiego.
Referenda w tej sprawie zaplanowano na dni 23-27 września. Eksperci zauważają, że Kreml podąża drogą aneksji Krymu sprzed 8 lat.
Zachód z kolei nazywa głosowanie “pseudoreferendami” i podkreśla, że ich wyniki zostaną uznane za nieważne. Aneksja terenów oznaczać będzie jednak, że atak na nie, nie będzie już wymierzony w Ukrainę, tylko w samą Rosję.
A zgodnie z rosyjską doktryną wojenną dopuszcza się użycia broni atomowej, gdy “wróg stanowi zagrożenie dla kraju”. Amerykanie zapowiadają, że w przypadku użycia broni nuklearnej przez Rosję, ich reakcja będzie zdecydowana.
🇷🇺🇺🇲
Jeśli Rosja użyje broni jądrowej na Ukrainie, Stany Zjednoczone zniszczą Flotę Czarnomorską – powiedział były dowódca sił amerykańskich w Europie, generał porucznik Ben Hodges pic.twitter.com/UyMtfu6aoN— WarNewsPL (@WarNewsPL1) September 21, 2022
Grozi nam wojna atomowa?
Zatem po raz kolejny Putin straszy świat bronią jądrową. – Sięgniemy po wszelkie środki, jakimi dysponujemy. Nie jest to blef – podkreślał rosyjski przywódca w swoim środowym orędziu.
Eksperci z Amerykańskiego Instytutu Badań nad Wojną (ISW) uważają jednak, że środowego przemówienia Putina nie należy traktować jako otwartej groźby użycia przez Rosję broni nuklearnej przeciwko Ukrainie, w przypadku kontynuowania kontrofensywy na okupowanych terytoriach po ich aneksji.
Część specjalistów twierdzi, że kolejne groźby Putina oznaczają jego słabość, nie siłę. Jak jednak zauważa “Rzeczpospolita”, po raz pierwszy od 1962 roku świat znalazł się tak blisko wojny atomowej. Wówczas udało się uniknąć globalnego konfliktu nuklearnego.
Czytaj także: Schrony w Łódzkiem. Gdzie są i ile ich jest?
Użycie broni nuklearnej przez Putina byłoby najbardziej dotkliwym i tragicznym w skutkach działaniem zbrojnym. Siła rażenia broni jądrowej jest ogromna, może nie tylko zniszczyć wielkie metropolie, ale i oddziaływać na państwa i miasta oddalone o setki kilometrów od epicentrum eksplozji. Putin straszy świat użyciem broni jądrowej, gdyby słowa zamienił w czyny, wywołałby III wojnę światową.
Jak ogromna jest siła bomby atomowej, pokazały ataki z czasów II wojny światowej na Hiroszimę i Nagasaki. Trzeba jednak pamiętać, że współczesna broń nuklearna ma zdecydowanie większą moc. W Internecie dosłownie roi się od filmików, które pokazują, co nam grozi, gdy ktoś zdecyduje się na użycie broni nuklearnej.
Szczególną uwagę przykuwa materiał z najczarniejszym i mocno nierealnym dla świata scenariuszem – autorzy filmu zastanawiają się, co by było, gdyby w jednej chwili zdetonowano wszystkie bomby atomowe świata.
Powyższy materiał należy potraktować w formie ciekawostki.
Polski rząd przygotowany na czarny scenariusz
Putin straszy świat bronią jądrową, a polski rząd przygotowuje się na czarny scenariusz. Michał Dworczyk, szef Kancelarii Premiera, uspokaja jednak i przekazuje, że prawdopodobieństwo wystąpienia incydentu nuklearnego czy radioaktywnego jest niewielkie, a działania rządu są standardową procedurą – Według ekspertów prawdopodobieństwo tego jest niewielkie, ale rząd woli być przygotowany na każdy, nawet czarny scenariusz – mówił na antenie Programu I Polskiego Radia.
Mówiąc o przygotowaniach na czarny scenariusz, Dworczyk odniósł się do dystrybucji jodku potasu wśród strażaków w całej Polsce. Tabletki zostały przekazane strażackim komendom powiatowym przez MSWiA w związku z walkami w rejonie Zaporoskiej Elektrowni Atomowej na Ukrainie. – Jest to standardowa procedura, przewidziana w przepisach prawa i stosowana na wypadek wystąpienia ewentualnego zagrożenia radiacyjnego – przekazało MSWiA w oficjalnym komunikacie.
📢 Komunikat #MSWiA na temat dystrybucji jodku potasu ⤵ https://t.co/DwlGFahm1p
— MSWiA 🇵🇱 (@MSWiA_GOV_PL) September 19, 2022
Dodano również, że w obecnej chwili takie zagrożenie nie występuje, a sytuacja jest na bieżąco monitorowana przez Państwową Agencję Atomistyki. – Służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo państwa są w ciągłej gotowości, a odpowiednia ilość jodku potasu jest zabezpieczona dla każdego obywatela Polski – czytamy w komunikacie.
Resort podkreśla, że profilaktyczne przyjmowanie jodku potasu na własną rękę jest odradzane przez lekarzy i specjalistów.
Warto również przypomnieć, że w marcu, po zaciętych walkach o elektrownię jądrową na Zaporożu, zaniepokojeni Polacy ruszyli do aptek po płyn Lugola, czyli roztwór wodny jodu, który w 1986 roku podawano masowo po wybuchu reaktora w elektrowni jądrowej w Czarnobylu, aby uchronić (przede wszystkim dzieci) przed szkodliwym działaniem radioaktywnego jodu.
Wartoprzeczytać
Wojna na Ukrainie trwa już 211. dni – relację na żywo znajdziesz TUTAJ.