W środę (25 stycznia) wieczorem na Zgierskiej w Łodzi kompletnie pijany mężczyzna, prowadząc sportowe BMW, wjechał w tył poprzedzającego go pojazdu. Szybko okazało się, że nie jest to jego jedyne przewinienie tego wieczoru.
Obywatelskie zatrzymanie pijanego kierowcy
Z relacji innych kierowców wynika, że prowadzący auto wjechał na torowisko tramwajowe następnie wjechał bez zatrzymania na chodnik po drugiej stronie ulicy. W czasie tego manewru niemal nie doprowadził do zderzenia z jadącym z naprzeciwka samochodem. Cudem ominął też latarnię.
– Gdy zwolniłam, aby zachować bezpieczną odległość, bo widziałam, że rusza, wyjechał przed mojej auto i uderzył w auto przed sobą – opowiada kobieta, która chwilę później pomogła zatrzymać pijanego kierowcę.
Gdy kilka osób podeszło do sportowego auta i próbowało zatrzymać kierowcę, ten próbował uciekać. Razem z drugim mężczyzną próbowali też przekupić świadków, by ci puścili ich i nie wzywali policji.
Pierwsza oferta opiewała na 100 złotych, ale po chwili jedna z kobiet usłyszała, że mężczyzna może zapłacić 1000 złotych, o ile ona odwoła interwencję policji. Z relacji świadków wynika, że po kilku minutach na miejsce przyjechał brat ujętego mężczyzny. Na nagraniu wyraźnie słychać jak oferują już 30 tysięcy złotych za puszczenie pijanego kierowcy.
Policyjne postępowanie i groźba wysokiej kary
Za prowadzenie pojazdu w stanie upojenia alkoholowego, grozi mężczyźnie kara pozbawienia wolności. Wstępne informacje wskazywały też na to, że pijany kierowca BMW nie miał w ogóle prawa jazdy. Teraz o jego losie zdecyduje sąd.
A. już dawno miał zabrane przez sąd prawo jazdy. Lubił się lansować brykami. Więzienia się nie boi już siedział
Mam wrazenie ze autor sam nie był trzeźwy pisząc ten artykuł.