W wieku 73 lat zmarł Dariusz Mazurek, wieloletni lektor Radia Łódź. Z rozgłośnią związany był w latach 1984-2018, po czym odszedł na zasłużoną emeryturę. Od dłuższego czasu zmagał się z ciężką chorobą – stwardnieniem rozsianym.
Dariusza Mazurka wspominają byli współpracownicy z Radia Łódź:
Darek to była niezwykła postać pod każdym względem. Głos to oczywiste, takiego głosu jak Darka nie było i nie będzie. Darek miał jednak jeszcze jedną umiejętność, która była ważna dla całej naszej radiowej społeczności. Był człowiekiem-katalizatorem. Radio zawsze było pełne osób o wybuchowej ekspresji, a Darek potrafił wszystkich pogodzić. Każdego wysłuchać, zrozumieć. Myślę, że Radio Łódź bez Darka, gdy już chorował i z nami nie pracował, zostało pozbawione jego głosu, ale i olimpijskiego spokoju. Zawsze będzie mi go brakowało. Po gorących kłótniach wszystko tonował i spokojnie podsumowywał. Wtedy wszyscy wiedzieli, że niepotrzebnie było szaleć i się kłócić – mówi Jacek Grudzień, redaktor naczelny Radia Łódź.
Byłem przewodniczącym Komisji, która oceniała kandydatów na spikerów. Darek Mazurek wygrał, był lepszy od innych o kilka długości. Świetnie czytał, wspaniale mówił, miał znakomity mikrofonowy głos. To się wtedy liczyło w radiu. Darek był nie tylko spikerem, był również lektorem. Znakomicie czytał i czuł poezję. Z wykształcenia był filologiem – mówi Jarosław Warzecha, były wieloletni dziennikarz Radia Łódź.
Wspólnie nagrywaliśmy przez 30 lat, więc trochę się tego uskładało. Ulubionym obszarem Darka była literatura. Jego głos nie był może potężny, ale bardzo ciepły i kojący. Darek to było chodzące ciepło. Nagrywaliśmy sporo prozy, jakieś drobne powieści. Bardzo nie lubił tych wszystkich rzeczy reklamowych. Źle się wtedy czuł. Kiedy trzeba było wydobyć z siebie trochę nerwu i agresji, to był dla niego bardzo obcy teren. Darek był chodzącym pogodzeniem. Spadało na niego tyle ciężkich rzeczy, wydawało się, że nie do wytrzymania, a on sobie z tym radził. Obca mu była złość. Gdy się czasem złościł, to wewnętrznie. Rozmawiałem z nim ostatnio w hospicjum i opowiadał, że jest fajnie, że się dobrze nim zajmują. Wspominał, że miał obawy przed przyjazdem, ale dodał, że jest zadowolony. Cały Darek – mówi Andrzej Papajak, emerytowany realizator dźwięku.
Darek był lektorem najwyższej próby. Miał przepiękny głos na pewno zapamiętany przez starsze pokolenia słuchaczy. Był również wspaniałym interpretatorem poezji. Joanna Sikorzanka czy Anna Groblińska, dziennikarki, które przygotowywały audycje poetyckie na antenę, zawsze korzystały z usług Darka Mazurka. Nikt tak jak on nie potrafił interpretować tekstów. Był polonistą, dbał o język, nie przepuścił żadnego błędu. Dbał o słowo bez względu na to czy czytał literaturę, czy serwis informacyjny, kursy walut lub pogodę. Dariusz Mazurek został zapamiętany przez łódzkich słuchaczy w podobny sposób, jak Krzysztof Kolberger, który interpretował strofy poezji w „Lecie z Radiem”. Prywatnie uwielbiał oglądać filmy. Był miłośnikiem, koneserem i znawcą kina. Zawsze go pytałam, co warto obejrzeć. Nie lubił filmów stricte rozrywkowych, zawsze były to produkcje z przesłaniem. Rozmawialiśmy również dużo o literaturze. Także jestem polonistką, więc to był obszar naszych wspólnych zainteresowań. Darek chorował na stwardnienie rozsiane, ale miał dystans do swojej choroby. Denerwował się, gdy była potrzeba przeniesienia go. Bardzo go to deprymowało. Darek był niezwykle skromną, serdeczną i życzliwą osobą – mówi Jolanta Pawlikowska, wieloletni lektor Radia Łódź, były pracownik Działu Programu.
Posłuchaj:

Rok 1984. Dariusz Mazurek, spiker Radia Łódź.
Komentowane 3
Bardzo fajny facet
Darek niestety nie był dobrym człowiekiem; spikerem tak, człowiekiem nie.
Wredny komentarz…