Mieszkańcy Strzałkowa i Radomska protestują
Mieszkańcy Strzałkowa i kilku ulic Radomska przyszli dziś na sesję Rady Miejskiej, by wyrazić swoje niezadowolenie. Mówili, że nie chcą składowiska odpadów w pobliżu miejsca, w którym mieszkają. Podkreślają, że zszokowała ich decyzja o zbieraniu materiałów niebezpiecznych.
– Ja tu mieszkam 50 lat, tu nasi dziadkowie pradziadkowie żyli i my chcemy żyć w czystości. Nie sprzeciwiamy się działalności przedsiębiorcy, bo musi gdzieś ten pan funkcjonować, ale odpady składować można gdzieś w oddali – mówi jedna z protestujących kobiet.
Mieszkańcy boją się także ewentualnego podpalenia, ponieważ niedaleko znajduje się stacja benzynowa.
Na sesji był też przedsiębiorca Artur Wieczorek. Mówił, że od 30 lat w tym samym miejscu prowadzi firmę. Chce ją nieco rozwinąć – po to, by było sprawniej. Zajmuje się serwisem komputerowym, co wiąże się z segregacją odpadów z tej działalności. Jak mówi, segreguje je pod dachem.
– Bardzo dużo ludzi nie stara się naprawiać tego sprzętu i zostawia to w serwisach. Serwisy są prawnie zobowiązane przez państwo do odbierania odpadów od klientów. My nie mamy prawa do utylizacji, musimy mieć prawo do zbierania, żeby móc to dalej przekazać do utylizacji – wyjaśnia przedsiębiorca.
Rafał Dębski, przewodniczący rady miejskiej zadeklarował zorganizowanie komisji wyjazdowej, która ma zapoznać się ze wspomnianą działalnością. Chce, by w wyjazdowym posiedzeniu wzięli udział także mieszkańcy.