Dr Marek Sempach w Radiu Łódź
– Jest mało prawdopodobne, by Donald Trump wprowadził wszystkie zapowiadane przez siebie zmiany, ale nie można tego wykluczyć – mówił w Radiu Łódź dr Marek Sempach, politolog z Uniwersytetu Łódzkiego. W poniedziałek (20 stycznia) początek kadencji 47. prezydenta Stanów Zjednoczonych – zaprzysiężenie Donalda Trumpa zaplanowano na godz. 18 polskiego czasu. Czego można się spodziewać po drugiej kadencji 78-latka?
Pamiętajmy, że w Stanach Zjednoczonych cały czas działają pewnego rodzaju hamulce w postaci obydwu Izb Kongresu oraz parlamentów stanowych. Zobaczymy, czy Donaldowi Trumpowi uda się, jak to się mówi kolokwialnie, dobrać do amerykańskiego systemu politycznego – tłumaczył dr Marek Sempach.
Donald Trump już zapowiedział masowe deportacje imigrantów, szybkie zakończenie wojny na Ukrainie i głębokie zmiany w administracji, i klasie politycznej – wyrzucenie globalistów, komunistów, marksistów i faszystów. Jak mówił 78-latek „zakręci wam się w głowie od tych zmian”. Na początek prezydent ma podpisać 100 rozporządzeń.
Wyborcze zapowiedzi Donalda Trumpa mogą niepokoić?
Zdaniem dr. Marka Sempacha, polityka Donalda Trumpa będzie miała wpływ na bezpieczeństwo całego świata. – Także Europy, a od tego zależy nasze bezpieczeństwo. Dlatego dzień zaprzysiężenia 47. prezydenta USA jest tak ważny – dodał. Jak podkreślił w rozmowie z Dorotą Matyjasik, niepokojące są wcześniejsze wypowiedzi 78-latka dotyczące roli NATO w Europie, choć żądanie większych wydatków na zbrojenia przez kraje europejskie są zasadne. Następca Joe Bidena śmiało wypowiadał się także na temat zakończenia wojny na Ukranie.
W trakcie kampanii wyborczej zapowiadał (Donald Trump – red.), że rozwiąże ten problem w ciągu jednego dnia. Później pojawiły się zapowiedzi kilku tygodni. Teraz już mówimy o okresie sześciu miesięcy. To wydaje się całkiem realne, natomiast faktycznie nie ma możliwości, żeby zakończyć ten konflikt w ciągu 24 godzin – mówił dr Marek Sempach.
Duże oczekiwania wobec prezydentury Donalda Trampa ma w Polsce Prawo i Sprawiedliwość. – PiS liczy na tak zwany efekt Trumpa, który spowoduje, że w rozmaitych krajach regionu czy też nawet świata, wyborcy ugną się pod wpływem jego osobowości i zagłosują na partie, które są stosunkowo blisko ideologicznie właśnie 47. prezydentowi USA. Powiedziałbym jednak, że jest to pobożne życzenie – mówił gość Radia Łódź.