Święta w Szwecji – czy przypominają rodzinne spotkania w Polsce?
O świętach w Szwecji w rozmowie z Marciem Mendelbaumem opowiada Aneta Ekman, czyli Anita w Szwecji.
Czy święta Bożego Narodzenia w Szwecji różnią się od świąt w Polsce? Na początek zapytam o to, co najbardziej, przynajmniej mnie, kojarzy się ze świętami, czyli o choinkę. Jest?
– Tak choinka oczywiście jest, ale jest ona ubierana dużo wcześniej niż w Polsce. Już w pierwszy dzień Adwentu Szwedzi zaczynają ubierać choinki.
Ale w Polsce niektórzy też już 1 grudnia postanawiają ubrać choinkę. Czy pod choinką znajdziemy prezenty?
– Oczywiście.
Jakiego rodzaju są to prezenty? Podobne jak w Polsce czy inne?
– Myślę, że to zależy. Są symboliczne, ale są też porządne prezenty. Sporo jest książek. Tak mi się przynajmniej wydaje. Jest też wszelaka elektronika, słodycze.
Dzieciaki piszą listy. W Polsce pisze się do Świętego Mikołaja. Ale czy w Szwecji też się pisze do Mikołaja?
– W Szwecji jest Jultomte.
Któż to taki?
– To są świąteczne krasnale.
Jak wyglądają te krasnale? Czy podobne do tych znanych w Polsce? Czerwona czapka, czerwony strój?
– Dokładnie tak. Skrzatów jest bardzo, bardzo dużo. Tutaj jest to ulubiona dekoracja. Mają czapeczkę, duże wełniane skarpety, czerwone spodnie i długą brodę.
W Polsce Święty Mikołaj wchodzi przez komin i zostawia prezenty gdzieś pod choinką. Zresztą nie tylko w Polsce. Czy tą samą drogą w szwedzkich domach pojawiają się skrzaty, które przynoszą prezenty?
– Różnie to jest, ale najczęściej po prostu przychodzi do domu. Po wigilijnej kolacji, która w Szwecji jest wcześniej niż w Polsce.
Wróćmy jeszcze na chwilę do choinki. Jak jest ozdabiana?
– W Szwecji są dużo skromniejsze niż niż w Polsce. Chodzi głównie o kolorystykę. W Polsce jedni ubiorą na bogato, inni skromniej. W Szwecji bombki na całej choince są jednego koloru. Są też elementy słomiane i łańcuch. Tak jak w Polsce.
A bombki są szklane, ceramiczne, czy jakieś inne?
– Szklane, takie tak jak w Polsce. Plastikowe też się zdarzają. Choinki dekorowane są w jednym kolorze, na czerwono, biało lub niebiesko. Widziałam też choinki z kilkoma niebieskimi bombkami, do tego element słomiany. Choinka nie jest cała oklejona bombkami. Takich tutaj nie spotkałam.
Można uznać, że Szwedzi bardziej stawiają na drzewko niż na ozdabianie. Wyróżniają samo drzewko. Gdzie jest ustawiana choinka? W jakimś reprezentacyjnym miejscu w domu, czy może gdzieś przy oknie, żeby było widać z zewnątrz? Bo wiadomo, że w Szwecji raczej firanek w oknach nie ma.
Tak, dokładnie. Firanek w oknach nie ma. Są zasłony. Warto zaznaczyć, że w okresie świąt Szwedzi często wymieniają zasłony na takie świąteczne. Są albo czerwone, albo z krasnalami.
A czy Szwedzi dekorują domy?
– Oczywiście, że dekorują. Przede wszystkim w oknach pojawiają się gwiazdy. Mogą być świecące, bądź wykonane z papieru, z plastiku czy z metalu. Wybór tych gwiazd jest naprawdę przeogromny.
Taka gwiazda jest obowiązkowa w każdym domu?
– Mam wrażenie, że tak. Jak tak spoglądam, to w każdym domu albo jest gwiazda albo są elektryczne świeczniki. Jestem skłonna powiedzieć, że w każdym domu jest albo taki świecznik, albo gwiazda, albo jedną i drugie. I to też nie jest tak, że tylko w jednym oknie się pojawiają. Te świeczniki są praktycznie w każdym oknie.
A światełka na domach są?
– Pojawiają się, ale powiedziałabym, że nie tak dużo jak w Polsce. W Szwecji są też wianki na drzwiach. Moim chyba największym zaskoczeniem było to, że te wianki są wykonane nie tylko z gałęzi iglastych, ale też z bukszpanu. A mnie bukszpan kojarzy się z Wielkanocą w Polsce.
Nie wiem, czy dobrze sobie wyobrażam grudzień w Szwecji. Ale moja wyobraźnia podpowiada mi, że jadę samochodem zaśnieżoną drogą, w domach świecą się gwiazdy. Taki bajkowy krajobraz. Czy tak jest w rzeczywistości?
– Z tym śniegiem to różnie bywa, ale jeśli chodzi właśnie o tę przytulność, to tak. Ma być przyjemnie. Myślę, że masz bardzo dobre wrażenie. Ja w ogóle ten okres przedświąteczny tutaj w Szwecji bardzo lubię, bo czuję tę atmosferę. Czuję zbliżające się święta. Warto też dodać, że świece czy gwiazdy nie tylko pojawiają się w domach prywatnych, ale też w różnych instytucjach, w szkołach, przedszkolach, szpitalach czy urzędach, a nawet na policji. Można powiedzieć wszędzie. To też właśnie świadczy o tym, że przygotowują się do świąt. I lubią taką atmosferę. Ciepła atmosfera jest też w przedszkolach. Są elektryczne lampki, elektryczne świeczki i jest przyjemnie.
Jeszcze przed rozmową powiedziałaś, że dla Szwedów ważniejszy niż same święta, jest okres przygotowań do nich.
– W ogóle ten okres przedświąteczny zaczyna się już w połowie listopada. Zaczynają się świąteczne jarmarki, ale też pracownicze wigilie.
Skoro już wspomniałaś o jarmarkach. To jak wygląda taki świąteczny jarmark w Szwecji?
– Pachnie przede wszystkim gloggiem. Zawsze, jak wchodzę na jarmark, tu już czuć zapach gloggu, czyli takiego grzanego wina. W Szwecji na jarmarkach jest wielu wystawców regionalnych. Oni bardzo duży nacisk kładą na to, że na jarmarkach mają być dobre produkty regionalne. Możemy kupić, sery, wędliny, wspomniany glogg. Są też wyroby z wełny, skarpetki, koce i wiele innych. Ceramika też się pojawia, są krasnale. I jeszcze wianki, bo to częsty motyw świąt w Szwecji. Są też różne wypieki.
Czyli można powiedzieć, że jarmark w Szwecji wygląda podobnie, jak dobre jarmarki w Polsce. Czy jest jednak jakaś różnica?
– Jest podobnie, z jedną taką małą różnicą. W Szwecji na jarmarkach panuje cisza. Zawsze się zastanawiam, jak to Szwedzi robią, że oni ze sobą rozmawiają, ale ich po prostu nie słychać. Zauważam to także w restauracji, czy w kawiarni. W Polsce w restauracjach, na targach czy jarmarkach zawsze jest gwarno. A tu ludzie chodzą rozmawiają ze sobą, ale mam wrażenie, że jest cicho. Jak idę z moją “ekipą”, to słychać nas z kilometra i zawsze muszę mówić ciszej, i ciszej, i ciszej.
Szwedzi mogą wtedy zwrócić uwagę na to, że zachowujcie się tak głośno?
– Oj nie. Szwed nie zwróci uwagi. To nie jest szwedzkie. Szwedzi unikają konfliktów. Szwed raczej nie zwróci nikomu uwagi. Musi być coś poważnego, żeby coś powiedział.
Często odwiedza się takie jarmarki i czy jest ich dużo?
– W mojej okolicy jarmarków jest całkiem sporo. Pierwszy jarmark odbył się 18 listopada. Są porozrzucane po okolicy. W regionie jest ich nawet około 10. Odbywają się tylko w weekendy. To co podoba mi się w tych jarmarkach, to to, że mamy możliwość skosztowania, spróbowania wyrobów, produktów. Czyli zanim się kupi można spróbować, skosztować. Czy to właśnie ser czy to też wędlinę.
Co najczęściej kupujesz na takim jarmarku?
– My najczęściej wracamy właśnie z gloggiem i serami.
Krasnale też kupujecie?
– Nie, nie, nie. Jakbyśmy z każdego jarmarku wracali z krasnalem, to już byśmy mieli niezłą gromadkę.
Ale w domu masz jakieś?
– W domu mamy trzy krasnale.
Co jeszcze robią Szwedzi w czasie przygotowań do świąt?
– Dużo jest takich pracowniczych wigilii. One zaczynają się już w połowie listopada. Spotykają się pracownicy, ale też znajomi, rodzina, przyjaciele. Ja miałam okazję być dwa razy na takim przyjęciu. Różnica jest taka, że na tym przyjęciu pracowniczym nie ma opłatka. Jest za to dużo śledzi. Przyjęcie odbywa się w postaci, jak my to mówimy, szwedzkiego stołu. Potrawy nie są podawane do stołu, tylko każdy sobie nakłada tyle, ile chce zjeść.
To takie bajkowe święta. Przygotowania do świąt to dla Szwedów bardzo ważne wydarzenie. A jak Szwedzi spędzają już same święta?
– Wigilia zaczyna się dużo wcześniej niż w Polsce. W godzinach wczesno-popołudniowych. Nawet około południa. To jest najbardziej uroczysty dzień. 25 grudnia też są spotkania z rodziną i znajomymi, ale już 26 grudnia świąt nie ma. Otwarte są już wszystkie sklepy.
A co Szwedzi jedzą podczas Wigilii?
– Takim głównym daniem jest szynka zwana julskinka. Ona jest najpierw gotowana, później pieczona i ma taką skorupkę z musztardy i bułki tartej. Do tego śledzie. Wybór śledzi jest ogromny. Śledzie są przyrządzane na słodko, mogą być z pomarańczą, mogą być z musztardą, ale też na słodko. Śledzie mają posmak słodyczy. Są też z cebulką. Aż mam mętlik w głowie, bo jest ich tak dużo.
Mamy już śledzie, mamy szynkę coś jeszcze?
– Tak, łosoś marynowany. Przygotowuje się go dwa dni wcześniej. Wciera się sól, cukier i biały pieprz. W Szwecji bardzo dużo używa się białego pieprzu. Naciera się, chowa, zamyka się folia, i do lodówki. Przewraca się go kilka razy na dobę. Jeśli wyleci z niego jakaś ciecz, należy ją wylać. I tak dwie doby przechowuje się w lodówce. Po tym czasie wyciąga się i kroi się w takie cieniutkie plasterki.
A są klopsiki?
– Tak klopsiki obowiązkowo muszą być i myślę, że bez klopsików nie ma świat.
A zupy? Grzybowa albo czerwony barszcz.
– Właśnie myślałam o tym i zupy nie kojarzę w Szwecji. Nigdy mi nikt o zupie nie powiedział, jedynie doczytałam się, że w tym bulionie z gotowania szynki dawniej maczano chleb.
A co na deser?
– Jeśli chodzi o wypieki, to jednak pierniczki. Są jeszcze bułeczki szafranowe oraz kleik ryżowy. Ale to zazwyczaj je się na śniadanie wigilijne. Jest to specjalny ryż, który gotuje się na mleku z cynamonem cukrem i z masłem.
To teraz powiedz co króluje na stołach w pierwszy dzień świąt.
– Mięsne kulki. Do tego zapiekany łosoś. Są też takie malutkie kiełbaski. Jest też ciemny chleb z orzechami włoskimi oraz ziemniaki i dużo koperku.
W Polsce niektórzy nie wyobrażają sobie świąt bez filmu „Kevin sam w domu” Czy Szwedzi też mają taki swój ulubiony program?
– Tak mają. Jest to świąteczny odcinek Kaczora Donalda. Jest emitowany od roku 1960 roku o godz. 15.
W Szwecji chodzi się na pasterkę?
– Nie, pasterki nie ma. Są osoby, które do kościoła idą wcześnie rano w pierwszy dzień świąt.
A pamiętasz święta z książki „Dzieci z Bullerbyn”?
– Pamiętam książkę, była taka mała, niebieska.
A ja pamiętam małą, żółtą.
– Tak, żółtą, przepraszam, powiedziałam niebieska. Była żółta, taka maleńka żółta, pamiętam, wiem, że tam jest jakiś motyw tych Świąt Bożego Narodzenia.
Ale oczywiście tam na święta był śnieg, bo śnieg jakoś kojarzy się ze świętami. Czyli, co wracamy do „Dzieci z Bullerbyn” i czytamy na święta, żeby zobaczyć, jak tam było z tymi świętami w Szwecji?
– Tak masz rację, to dobry pomysł. Należy przeczytać.