Praca dla osadzonych
Niektórzy osadzeni codziennie wyjeżdżają z aresztu do pracy, pozostali na miejscu hodują warzywa i porządkują teren.
– Bierzemy tu osadzonych, którzy dobrze rokują. W tej chwili osadzeni robią wiosenne porządki, sprzątają chodniki, ale wkrótce wejdą na pola. Mamy blisko 5 ha upraw, ziemniaków, sałaty, kapusty, w szklarniach inne warzywa. Wszystko przeznaczone jest dla osadzonych. W ten sposób obniżamy koszty wyżywienia, a nadprodukcję przekazujemy do innych jednostek w okręgu łódzkim – mówi rzecznik prasowy piotrkowskiego aresztu Cezary Jabłoński.
Inaczej płynie czas
Sami osadzeni przyznają, że praca jest dla nich bardzo ważna.
– Chcę wcześniej opuścić zakład, dlatego muszę się starać. Przy pracy inaczej leci czas odsiadywania wyroku i nie myśli się wtedy o tym co się zrobiło – mówią osadzeni.
Za swoją pracę nie pobierają oni całego wynagrodzenia. Połowa jest potrącana i przeznaczana na rozwój przywięziennych zakładów pracy i aktywizację zawodową, 7 proc na Fundusz Sprawiedliwości. Kolejne potrącenia to zobowiązania finansowe np. alimenty.
– Wielu osadzonych pracuje u zewnętrznych kontrahentów. Przyjeżdża po nich pracodawca. Bierze tych, którzy zatrudnieni są w systemie bez konwojenta. Po pracy są odwożeni. Nie zdarzają nam się oddalenia – dodaje Cezary Jabłoński. Motywacją jest przede wszystkim walka o dobrą opinię i ewentualne warunkowe zwolnienie.
W półotwartym zakładzie w Goleszach karę odbywa 71 osób. Wszyscy są osadzeni po raz pierwszy. Każdy znalazł zatrudnienie.