Po wysłuchaniu dzisiejszego orzeczenia właścicielka kota powiedziała, że taki wyrok ją satysfakcjonuje.
– Nie będę się odwoływała. Za dużo przeszłam i moje dziecko, na którego rękach odszedł ten kot. Nie ma dnia chyba, żeby dziecko tego nie wspominało. Nie zapomnę do końca życia tego widoku. Dla nas to byt członek rodziny. Znaleziony na ulicy, przygarnięty. Sam fakt, że jest winny, naprawdę mnie już zadowala – podkreśla pani Paulina.
Mężczyzna musi zapłacić grzywnę w wysokości trzech tysięcy złotych (150 stawek dziennych, każda po 20 złotych) na rzecz Skarbu Państwa i nawiązkę na rzecz bełchatowskiego schroniska dla bezdomnych zwierząt w wysokości tysiąca złotych. Musi też ponieść koszty postępowania sądowego.
Sąd Rejonowy w Bełchatowie ponownie rozpatrywał tę sprawę – taka była decyzja Sądu Okręgowego w Piotrkowie Trybunalskim, który rozpatrywał apelację.
Druga strona nie chciała się wypowiedzieć w sprawie dzisiejszego orzeczenia. Wyrok jest nieprawomocny.