Jak tłumaczyła pani Ola, auto jest jej potrzebne, bo wozi nim swoją córkę, która porusza się przy pomocy wózka.
– Oczywiście ta zabawa to tylko chyba dla nich była dość fajna, dlatego, że mam niepełnosprawne dziecko. W związku z tym i tak musiałam pokonywać bardzo dużo kilometrów, jeżeli chodzi o wszelkie wyjazdy. Nie mogłam sobie pozwolić na odwołanie turnusu rehabilitacyjnego, konsultacji w Zakopanem, ponieważ córka jest po operacji czy wizyty okulistycznej w Katowicach. Nikogo to tak naprawdę nie interesowało – podkreśla pani Ola.
Prawnik Maciej Jaworski, który też jest brokerem ubezpieczeniowym, od początku mówił, że pani Oli odszkodowanie się należy.
– I tutaj mamy taką sytuację, że jeżeli mamy już wartość szkody ocenioną przez rzeczoznawców, mamy policję, która stwierdziła, że była dziura i kluczową sprawą jest to, że ta dziura nie była zabezpieczona. Nie była oświetlona, oznaczona i tak dalej. Tylko wtedy ubezpieczyciel mógłby się uwolnić z odpowiedzialności – tłumaczy Maciej Jaworski.
Ostatecznie w tym miesiącu ubezpieczyciel zmienił zdanie. Zapytany o powody odpowiedział, że przeprowadzono ponowną analizę dokumentacji szkody, w tym zdjęć. Pani Ola mówi, że za przyznaną kwotę nie da się naprawić samochodu. Zamierza dalej walczyć.
oprac. gama
Posłuchaj więcej:
- 2024-06-13 I Bełchatowianka walczy z ubezpieczycielem o pieniądze na naprawę auta uszkodzonego na drodze I Monika Gosławska