Jak szacuje Biuro Informacji Kredytowej, tylko w pierwszym kwartale tego roku złodzieje próbowali wyłudzić tym sposobem około pięć dziesięciu dwóch milionów złotych.

– Niestety zjawisko wyłudzeń kredytów i pożyczek wciąż ma miejsce. Przed pandemią było tego trochę mniej. Jednak gdy podczas pandemii działalność ludzi przeniosła się do świata wirtualnego, to i przestępcy przenieśli się do świata wirtualnego. I gwałtownie wzrosła liczba wyłudzeń danych, a następnie wyłudzeń zobowiązań w Internecie. Potem trochę to spadło, ale nadal utrzymuje się na bardzo dużym poziomie. Szacujemy, że dzienny próg wyłudzeń kredytów i pożyczek jest na poziomie 600 tys. zł. Nasze dane są w bardzo wielu miejscach i sami nawet nie wiemy, gdzie się one znajdują. Bez naszej świadomości mogą one trafić w ręce oszusta – tłumaczy dyrektor Departamentu Rynku Detalicznego Biura Informacji Kredytowej Marcin Gozdek.

Jak wskazuje ekspert bardzo trudno jest się ochronić przez wyłudzeniem i nie ma metody, która zabezpieczy nas w stu procentach. Są jednak sposoby by ryzyko ograniczyć.

– Zawsze ważny jest zdrowy rozsądek i ostrożność, ale warto też wspierać się technologią. Jest taka usługa, jak Alerty BIK. Dzięki niej dostaniemy natychmiast powiadomienie sms, jeśli jakaś instytucja będzie chciała udzielić nam kredytu bądź pożyczki na nasze dane. Wtedy możemy zareagować, jeśli to nie my ubiegamy się o finansowanie – mówiMarcin Gozdek.

Ekspert podkreśla, że celem przestępców może być każdy bez względu na wiek, płeć, miejsce zamieszkania, wykształcenie czy status majątkowy. Nawet świadomy zagrożenia konsument, przez chwilową nieuwagę, może ulec manipulacji socjotechnicznej, kliknąć w fałszywy link i stracić pieniądze albo dane, które następnie posłużą do zaciągnięcia kredytu albo pożyczki, założenia fikcyjnej firmy czy innych przestępstw na cudze konto.