Informację o planowanym budżecie na gazetę potwierdza przewodniczący Komisji Finansów w łódzkiej radzie miejskiej Władysław Skwarka. – W 21,5 mln złotych na obsługę Miejskiej Biblioteki Publicznej znajduje się 1,5 mln na utrzymanie ośmioosobowej redakcji z panią redaktor naczelną włącznie. Te 1,5 mln, zgodnie ze słowami pana dyrektora Derengowskiego w czasie obrad Komisji Finansów, ma być zwiększone autopoprawką do 3 mln złotych.

Autopoprawkę do budżetu skarbnik miasta może złożyć nawet dzień przed głosowaniem budżetu, czyli 21 grudnia. Potencjalne 3 mln na miejski periodyk to, zdaniem Magdaleny Gałkiewicz z partii Zieloni, pieniądze wydane na propagandę sukcesu w czasie, gdy miasto ma pilniejsze potrzeby. – Kiedy kilkaset osób zostało zwolnionych z oświaty, nikt nie mówił, że te pieniądze zostaną przeznaczone na propagandę urzędu. Łódzcy radni i urzędnicy bardzo lekko mówią o inflacji, o drożyźnie, o ubytku w portfelach mieszkanek i mieszkańców; zapowiadają podwyżki opłat za wywóz śmieci, za ścieki, za przejazdy komunikacją miejską. My dziś pytamy: jak oni mogą to mówić, patrząc w oczy mieszkańcom i mieszkankom, jednocześnie głosując bezrefleksyjnie za przekazaniem 3 mln nie na potrzeby mieszkańców, ale na propagandę urzędu miasta.

Odmiennego zdania jest radny Mateusz Walasek. Przekonuje, że miejska gazeta jest potrzebna, bo uzupełnia lukę informacyjną na łódzkim rynku. – Gazeta jest czymś, czego łodzianie potrzebują, bo inne media, z nielicznymi wyjątkami, zaprzestały informowania o mieście, tylko zajmują się generalnie propagandą polityczną. To jest gazeta, która przekazuje informacje o tym, co się dzieje, jakie są wydarzenia kulturalne, jakie są remonty. Powiem szczerze, że to jest jedna z niewielu miejsc, gdzie się o tym można dowiedzieć.

– Dochodziły takie wiadomości, że dziennikarze dopytywali o konkretne rzeczy, zadawali pytania w ramach wykonywania przez siebie swoich obowiązków, natomiast informacja, o którą pytali, znajdowała się najpierw w tej gazetce, a dopiero potem była dziennikarzom przekazywana. Ludzie zwracają również uwagę na to, że odbywa się tam promocja inwestycji deweloperskich na dosyć zdumiewających zasadach. Podawano nazwy firm, nie pisano, że jest to materiał sponsorowany. Te zasady są niejasne – to z kolei słowa niezależnego radnego Bartłomieja Dyby-Bojarskiego. Kiedy gazeta powstawała, redaktor naczelna łódź.pl Aleksandra Hac przekonywała, że będzie to źródło rzetelnych informacji, także o problemach miasta. – Wychodzimy z założenia, że łodzianie interesują się tym, co się dzieje w mieście, ale nie wszyscy mają dostęp do miejsca, gdzie tych informacji jest najwięcej, czyli do internetu. Bezpłatna, miejska gazeta sprawdzi się w Łodzi.

– Oczywiście, miasto się rozwija, ma bardzo dużo plusów, ale są również minusy, które trzeba naprawić. Z tej gazety o tym się nie dowiemy. Nie przeczytamy tam o walących się kamienicach, nie dowiemy się o mieszkańcach, którzy nie mają dostępu do toalety; nie dowiemy się o zwijanych i skracanych trasach tramwajowych – mówi Daniel Walczak z organizacji Tak dla Łodzi.

O formę, nakład i zawartość gazety w przyszłym roku zapytaliśmy bibliotekę miejską, redaktor naczelną periodyku a także wicedyrektora Wydziału Kultury w urzędzie miasta, ale do tej pory nie otrzymaliśmy odpowiedzi.