W ICZMP uratowano pięćdziesięcioro dzieci z ciężkimi powikłaniami po COVID-19. Wśród nich jest 4,5-letni Mikołaj
Chłopiec przeszedł chorobę na początku maja. Miesiąc później trafił do szpitala z niewydolnością wielonarządową. Dziecko uratowano dzięki podłączeniu do ECMO, czyli urządzenia do pozaustrojowego natlenowania krwi.

Marta Fisiak, mama Mikołaja, apeluje do innych rodziców, by nie lekceważyli zagrożenia. – Bóle głowy, wybroczyny na skórze, duszności, gorączka, wymioty. Miał wszystko, co jest opisane w objawach. Jeżeli dziecko miało pozytywny test i występują te objawy, nie należy czekać, trzeba dzwonić po karetkę. Człowiek myśli, że mnie to nie dotyczy. To nieprawda. Jednego dnia dziecko może być zdrowe, a następnego leżeć pod respiratorem – podkreśla mama chłopca.
Posłuchaj i dowiedz się więcej:
Nazwa | Plik | Autor |
W łódzkim ICZMP uratowano pięćdziesięcioro dzieci z ciężkimi powikłaniami po COVID-19. W tym gronie znalazł się 4,5-letni Mikołaj | audio (m4a) audio (oga) |
Specjaliści przekonują, że dzieci będą bezpieczne, jeżeli w ich otoczeniu znajdują się osoby zaszczepione. – Gdybyśmy byli dobrze wyszczepieni Mikołaj nie potrzebowałby tego wspomagania, bo by nie zachorował – zaznacza prof. Iwona Maroszyńska, dyrektor ICZMP w Łodzi. – Tak duża liczba pacjentów w tak krótkim czasie, to sytuacja, z którą instytut przez 10 lat istnienia się nie spotkał. Bardzo często pacjenci wymagali opieki wielospecjalistycznej. Przypadek Mikołaja był ekstremalny, ale musimy pamiętać, że wielu dzieciom do niego brakowało niewiele. To są naprawdę ciężkie powikłania – dodaje prof. Krzysztof Zeman.
Szacuje się, że w Polsce z powodu ciężkich powikłań po COVID-19 hospitalizowanych było co najmniej tysiąc dzieci.
Koronawirus – co musisz wiedzieć?
ZDJĘCIA, NAGRANIA WIDEO, WIĘCEJ INFORMACJI Z ŁODZI I REGIONU |