Po kolejnym pożarze w Dzietrzkowicach. Mieszkańcy przeżyli chwile grozy, strażakom zabrakło wody do gaszenia
W poniedziałek ponownie zapaliły się odpady poprodukcyjne na nielegalnym składowisku w Dzietrzkowicach, w powiecie wieruszowskim. Z soboty na niedzielę płonęły odpady wewnątrz budynku gospodarczego, wczoraj zapaliły się te zgromadzone na zewnątrz.

Jak przyznają strażacy, był to trudny do ugaszenia pożar, w pewnym zabrakło im wody. Mieszkańcy poczuli się zagrożeni, ponieważ hala, w której paliło się w sobotę, znajduje się niespełna kilkanaście metrów od domów i stodół.Z żywiołem pod Wieruszowemwalczyło 12 zastępów straży pożarnej. Tym razem nie było bezpośredniego zagrożenia pożarowego dla mieszkańców, jednak dym mógł być niebezpieczny dla zdrowia.
– Podczas pożaru mieliśmy ogromne zadymienie. Paliło się składowisko odpadów na zewnątrz. Bardzo trudno jest ugasić tego typu pożar, bo są to wielkie sprasowane bale palnego materiału – mówi rzecznik prasowy wieruszowskiej straży pożarnej brygadier Dariusz Górecki.

W pewnym momencie w okolicy zabrakło wody. Strażacy musieli utworzyć punkt poboru wody na rzece Prośnie. – Było tyle zastępów, że wiejska sieć wodociągowa nie wytrzymała tego obciążenia. Właśnie dlatego z Sieradza sprowadzono cysternę – mówi Górecki.
Czytaj także: Ponownie wzniecił się pożar na składowisku pod Wieruszowem – tym razem na zewnątrz
Dzień wcześniej, w nocy z soboty na niedzielę wybuchł pożar pod tym samym adresem, jednak wtedy paliły się odpady w budynku gospodarczym. Mieszkańcy Dzietrzkowic bali się o swoje nieruchomości, zlokalizowane zaledwie kilkanaście metrów od płonącej hali. – Gdyby wiatr inaczej wiał, nie byłoby nas tutaj – mówią.
Posłuchaj i dowiedz się więcej:
Nazwa | Plik | Autor |
Po kolejnym pożarze w Dzietrzkowicach. Mieszkańcy przeżyli chwile grozy, strażakom zabrakło wody do gaszenia | audio (m4a) audio (oga) |
Właściciele terenu, na którym wybuchły oba pożary, posiadali wcześniej koncesję na przetwarzanie odpadów, która wygasła. Dotyczyła ona także innego miejsca niż to, w którym się paliło Ta część, której wcześniej udzielono koncesji, została wysprzątana. Natomiast na tej drugiej zezwolenia nie ma, dlatego należy domniemywać, że jest to działanie nielegalne – mówi Stefan Pietras, wicestarosta wieruszowski.
Czytaj także:Pożar składowiska pod Wieruszowem
Jak poinformował Michał Pazek, wójt gminy Łubnice, po drugim upomnieniu właściciel zaczął przenosić zgromadzone odpady w głąb działki, z dala od zabudowań. Kolejna interwencja władz gminy zakończy się procesem sądowym.
ZDJĘCIA, NAGRANIA WIDEO, WIĘCEJ INFORMACJI Z SIERADZA I REGIONU |