Jan Tomaszewski | Radio Łódź
Nasz poranny gość, to Jan Tomaszewski – były bramkarz reprezentacji Polski. Joanna Goszcz-Stasiak rozmawiała z nim o szansach na wygraną w meczu ze Szwecją, i o tym, jak ta gra powinna wyglądać.
– Jak się spało przed tym ważnym meczem?
– Nie śnił mi się wynik, nie miałem żadnych proroczych snów. Z moich rozmyślań wynika, że to najważniejszy mecz dla Paula Sousy. Do tej pory rozegrał on z reprezentacją Polski siedem spotkań, sześć jego podopieczni rozegrali fatalnie, w siódmym, kiedy zawodnicy nie byli przetrenowani, kiedy byli na świeżości, zagraliśmy z jedną z najlepszych drużyn świata, zagraliśmy kapitalny mecz. I to świadczy o tym, że ta drużyna ma nieprawdopodobny potencjał. Niestety, była źle prowadzona przez Sousę. Dzisiejszy mecz będzie dla niego sprawdzianem. Jestem przekonany, że dziś wygramy, ale jeśli byśmy odpadli, to będę pierwszym, który będzie nawoływał Sousę do podania się do dymisji.
– Paulo Sousa nie ma u Pana najlepszych notowań?
– Nie ma, dlatego, że on pięknie mówi. Wy jesteście zachwyceni, bo wam dziękuje za każde pytanie, ale co z tego wynika? Jeśli on mówi, że drużyna nie ma automatyzmu, nie ma powtarzalności, to ja mu zadałem pytanie: Panie Portugalczyk, żeby to było, to musi grać drużyna w jednym składzie. Dlaczego pan co mecz zmienia zawodników?. On mówi po meczu: Nasi obrońcy grali za daleko od siebie i za daleko od przeciwnika. Przepraszam, Panie Portugalczyk, to komu pan to mówi? Mnie? Po co pan stoi na tym boisku na boku? Dla mnie to pomieszanie z poplątaniem. Poza tym nie wiem jednej rzeczy: w reprezentacji na mistrzostwach żadna reprezentacja nie trenuje. Trenują tylko rezerwowi, dlatego, że jak jest mecz, to gra się na 200 proc., na drugi dzień jest odnowa, na trzeci dzień jest trening taktyczny i omówienie tego meczu i potem przygotowanie do kolejnego meczu. A jak on, ja słyszałem, dwa dni przed meczem zrobił bardzo ciężki trening, chłopcy sami poszli do niego i prosili, żeby odpuścił, a on powiedział nie, wygracie na zmęczeniu. No i doprowadził do tego, że dziś miał być mecz, ze Szwedami byśmy sobie kalkulowali: czy zająć pierwsze miejsce, czy drugie, i gdzie grać; a my gramy o życie.
– Czy, pana zdaniem, przegraliśmy ze Słowacją z powodu tego zmęczenia?
– Tylko i wyłącznie. Przecież zawodnicy w meczu ze Słowacją poruszali się, jak muchy w smole. Tam nie było żadnej asekuracji, dlatego, że była apatia. A kiedy odpuścił im, to z Hiszpanią chłopcy zagrali na miarę swoich możliwości, walczyli wszyscy, jak muszkieterowie: Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego.
– Jaka jest naprawdę polska reprezentacja? Taka, jak zagrała ze Słowacją, czy taka, która zagrała z Hiszpanią.
– Jeszcze raz podkreślam: mamy w tej chwili najlepsze pokolenie w historii polskiego futbolu. Chłopcy grają w czołowych klubach europejskich, mamy najlepszego piłkarza świata, i co? Cały czas żałuję, że pan Kazimierz Górski nie prowadzi tej drużyny, bo już poprzednio walczylibyśmy o mistrzostwo świata w Rosji i teraz o mistrzostwo Europy. Naprawdę, to najlepsze pokolenie. Proszę mi wytłumaczyć, dlaczego oni w klubach grają kapitalnie. Bo tam są najlepsi trenerzy. A przychodzą do reprezentacji i “cieniują”.
– Wczoraj Sousa dość długo rozmawiał z Krychowiakiem, który chce się zrehabilitować, czy pana zdaniem on zagra w dzisiejszym meczu?
– To zależy od nosa piłkarskiego. Gdyby Sousa miał takiego nosa, jak miał pan Kazimierz Górski, to zdjąłby go w meczu ze Słowacją, kiedy ten był po żółtej kartce i zaczęła się ostra gra. Nie zdjął go, w związku z tym była czerwona kartka, i moim zdaniem w dużej mierze właśnie dzięki niej przegraliśmy ze Słowacją. Ja bym go dziś nie wstawił. Dlaczego? Bo zwycięskiego składu się nie zmienia. On chce się zrehabilitować, wiem, ale trzymałbym go na ławie, w każdej chwili mógłby wejść. Jeszcze raz podkreślam, jak Sousa trafi dziś ze składem, to jestem spokojny o nasze wyjście z grupy.
– A jaki powinien być ten skład? Jaka powinna być taktyka?
– Moim zdaniem taki sam, jak na Hiszpanów. Oczywiście zamiast Krychowiaka Moder. I musimy ich atakować, czyli musimy mieć przewagę w środku pola. Naszych sześciu pomocników, bo gramy: bramkarz, trzech obrońców, sześciu pomocników i Robert Lewandowski, musi dominować nad Szwedami, bo my musimy ich atakować. Im remis będzie na rękę, bo mogą nawet wygrać grupę, natomiast my, żeby wyjść z grupy, musimy wygrać, musimy zaryzykować. Każdy musi asekurować swojego kolegę. Myśmy swego czasu grali mecz na Wembley, była taka sytuacja, że Anglicy byli od nas kilka razy lepsi. Ja też popełniłem wiele błędów, ale moi koledzy byli tak zaprogramowani przez pana Kazimierza, że wskakiwali do bramki i naprawiali moje błędy. Na tym polega wielkość drużyny piłkarskiej.
– Sousa powtarza, że najważniejsza jest mentalność, determinacja i odwaga.
– Tak, ja się z tym zgadzam, tylko co on robi, żeby tę mentalność wprowadzić dla piłkarzy. Oni w klubie grają, czyli mają mentalność, wykonują swoja zadania, a grają pod okiem najlepszych trenerów świata. Gdyby oni nie wykonywali swoich obowiązków, gdyby mentalnie nie byli przygotowani, to by ich z tamtych drużyn wyrzucili. Jeśli to prawda, że o tym, kto będzie grał, piłkarze dowiadują się na trzy godziny przed meczem, to jest to jakieś totalne nieporozumienie. Muszę wiedzieć dzień przed meczem, a jak zasypiam, to muszę pomyśleć, jak ten przeciwnik gra. A jak oni są zaskakiwani, to wychodzą na boisko i sprawiają wrażenie, jakby się pierwszy raz ze sobą spotykali.
– Sousa wczoraj powiedział, że ma wątpliwości co do dwóch trzech piłkarzy. I że dziś będzie podejmował decyzje.
– Proszę zauważyć, jaką on wprowadza mentalność: wszyscy myślcie, bo każdy z was może być zmieniony. Mam nadzieję, że nie zmieni ani Lewandowskiego, ani Szczęsnego. Jedno zwycięstwo z Andorą spowodowało to, że najlepszy piłkarz świata został kontuzjowany, nie grał w meczu z Anglią i nie grał w Bayernie Monachium. Mentalność Sousy była taka, żeby wystawić Roberta Lewandowskiego do pomocy. Przecież jak Robert Lewandowski gra jako dziewiątka w ataku, to on jest przez obrońców przeciwnika chroniony, jak jajko. Każdy boi się w niego wejść, bo od razu jest rzut karny. A jak tylko Robert grał w pomocy, to jak go można wyeliminować? Andorczyk jechał z nim równo z trawą i mało brakowało, że Robert nie pobiłby rekordu Millera. Przez pana Portugalczyka.
– Wróćmy do dzisiejszego meczu. Powiedział pan, że wygramy
– Jestem o tym przekonany. Jestem kibicem i proszę mi wierzyć, wierzę w naszą drużyną narodową. Bo ci chłopcy naprawdę na to zasługują. Tylko oni są źle prowadzeni. Pojechaliśmy do Rosji, mieliśmy grać w półfinale i mogliśmy tam grać. Adam Nawałka, który do Rosji zespół prowadził fenomenalnie, zaczął eksperymentować. A mistrzowie świata grają swoim systemem i wtedy jest automatyzm i powtarzalność.
– A jaki będzie wynik?
– Nie miałbym nic przeciwko temu, żeby było 1:0 dla Polski.
– A kto będzie mistrzem Europy, Pana zdaniem?
– Widzę dwóch faworytów: Belgia i Francja.