Mimo deszczu i niepogody postanowili dać seniorom trochę słońca. Podopieczni łódzkiego CRO narzekają na swoje warunki życiowe
Grupa łódzkich muzyków zagrała koncert dla podopiecznych łódzkiego Centrum Rehabilitacyjno-Opiekuńczego przy ul. Przybyszewskiego. Scena została rozstawiona za bramą DPS-u, a z głośników zabrzmiały polskie przeboje.
Mimo deszczu i niepogody postanowili dać seniorom trochę słońca. Podopieczni łódzkiego CRO narzekają na swoje warunki życiowe
Grupa łódzkich muzyków zagrała koncert dla podopiecznych łódzkiego Centrum Rehabilitacyjno-Opiekuńczego przy ul. Przybyszewskiego. Scena została rozstawiona za bramą DPS-u, a z głośników zabrzmiały polskie przeboje.
Muzyka w deszczowy dzień była pociechą dla mieszkańców DPS-u i pretekstem do opowiedzenia o ich problemach:skarżą się na kiepską jakość jedzenia w placówce i czują się też zdezorientowani – jak twierdzą, dyrekcja CRO odmawia im opuszczania obiektu.
Deszcz i słota nie powstrzymały zespołu pod przewodnictwem Pawła Krzywańskiego przed zagraniem koncertu dla podopiecznych CRO. Ze sceny ustawionej za bramą DPS-u zabrzmiały polskie szlagiery i słowa otuchy. – 15 miesięcy w tej izolacji zrobiło na pewno swoje. Nie poddawajcie się, pamiętajcie, że nie jesteście sami, są ludzie, którzy za tymi murami, za tą siatką, za zamkniętymi furtkami, będą o was walczyć i zawsze są z wami – przemawiał Krzywański.
Podopieczni DPS-u nasłuchiwali koncertu głównie z okien, jednak kilka osób zdecydowało się przyjść pod bramę i posłuchać z bliska.
Mieszkańcy placówki skarżyli się, że jedzenie, które otrzymują jest bardzo często niesmaczne, a niekiedy trudne do przełknięcia. – Jeśli chodzi o jakość to jest mizernie, ale pod względem ilości, to można się dogadać z paniami roznoszącymi jedzenie, że poprosimy o więcej ziemniaków np. – mówi jeden z podopiecznych. – Mogłoby być lepsze to jedzenie, bo trzeba się dożywiać – dodaje inna mieszkanka.
Głosów odnośnie złej jakości pożywienia jest więcej. – Sos, to głównie woda z mąką, a do tego rozgotowane, niesłone ziemniaki. Bywa też rozgotowany makaron i twardy ryż. Jedyna wędlina, która jest tu podawana, obślizgła, niby drobiowa, jest podawana pięć razy w tygodniu, ale za każdym razem pod inną nazwą. Gdyby nie sklepik i to, że mamy kuchnię, w której możemy gotować, to byłaby tragedia – komentuje kolejny mieszkaniec DPS-u. – Zupa z zielonych warzyw, to woda zabarwiona na zielono. Sam osobiście zanosiłem tę zupę do kuchni i pytałem co to jest panią dietetyczkę, czy ona to jadła i sprawdzała – oburza się inny.
O warunki żywieniowe w CRO dziennikarz Radia Łódź zapytał dyrektor placówkiKrystynę Matysek. W przesłanym do mediów komunikacie dyrekcja odpowiada, że uwagi mieszkańców są na bieżąco rozpatrywane, a nieprawidłowości zgłaszane firmie cateringowej. – Natomiast zarzut dotyczący obślizgłego mięsa jest nieprawdziwy. Posiłki każdorazowo są sprawdzane przed wydaniem przez pracowników oddziału. Dania są urozmaicane i dostosowane do diet zalecanych przez lekarza – odpowiada na zarzuty dyrektor CRO.
Jak informuje dyrekcja, przeprowadzona pod koniec kwietnia kontrola sanepidu nie wykazała uchybień w żywności. Podopieczni DPS-u odpowiadają, że po przekazaniu uwag jedzenie poprawia się na krótki czas, a później wraca do niskiego poziomu.
Kolejna sprawa, na którą narzekają podopieczni, to możliwość opuszczania terenu DPS-u przez zaszczepionych. Urząd Miasta Łodzi ogłosił, że mieszkańcy domów od 12 maja będą mogli wychodzić i wracać bez konieczności przechodzenia kwarantanny. – Będą wychodzić do banku, prawnika, lekarza – mówiła w ubiegłym tygodniu Jolanta Baranowska z biura prasowego magistratu.
Rzeczywistość zdaje się jednak odbiegać od zapowiedzi magistratu. – Ja jestem tutaj od półtora roku i jeszcze nosa za bramą nie miałem. Tutaj na cmentarzu, który widzę z okna, mam brata, rodziców, a nie mogę ich nawet odwiedzić – zwierza się podopieczny placówki. – Jestem tutaj zatrzymana, jak w więzieniu od 15 miesięcy – oburza się inna mieszkanka.
Zapytaliśmy o to, czym ten zakaz opuszczania placówki jest uargumentowany. – Nie ma żadnej argumentacji, to zależy od dyrekcji – mówią mieszkańcy DPS-u. – Uruchomiona jest możliwość odwiedzin dla bliskich, no ale każdy chciałby wyjść jak najszybciej – tłumaczą.
– Ja jestem zaszczepiona już od lutego, moja mama w tym ośrodku również. W czwartek przyleciałam tutaj przez pół świata i czekam do poniedziałku, aby mamę zobaczyć przez godzinę wewnątrz placówki. Nie możemy wyjechać sobie na pół dnia, gdzieś posiedzieć – mówi córka jednej z podopiecznych.
Od dyrekcji nasz dziennikarz dowiedział się, że mieszkańcy opuszczają DPS tylko w ważnych sprawach i to transportem z asystą pracownika socjalnego. System odwiedzin musiał natomiast zostać dopasowany do wielkości placówki. – Umawianie odwiedzin musi odbywać się z przynajmniej jednodniowym wyprzedzeniem, ponieważ nie jesteśmy w stanie zorganizować spotkań z zachowaniem reżimu sanitarnego dla rodzin blisko 600 mieszkańców – tłumaczy CRO.
Warunki życia i żywienia mieszkańców DPS-u przy ul. Przybyszewskiego mogą stać gorącym tematem na najbliższej sesji Rady Miejskiej. Do komisji skarg, wniosków i petycji trafiła skarga na działanie dyrektor placówki.
Ta strona korzysta z plików cookie. Kontynuując korzystanie z tej witryny, wyrażasz zgodę na używanie plików cookie. Odwiedź naszą Politykę prywatności. Zgadzam się