Po awarii w Elektrowni Bełchatów. Znów działa 9 z 10 wyłączonych bloków energetycznych
Specjalna komisja ustala, co było przyczyną awarii. Z systemu wypadły prawie 4 GW mocy. Według Beaty Jarosz-Dziekanowskiej, rzecznik prasowej Polskich Sieci Energetycznych, operatora systemu przesyłowego, bezpieczeństwo energetyczne państwa nie zostało zagrożone.
– Są rezerwy mocy, które uruchamiamy, mamy również elektrownie szczytowo-pompowe. Ponadto posiadamy umowę z innymi operatorami i wtedy korzystamy z awaryjnej pomocy międzyoperatorskiej – zaznacza Jarosz-Dziekanowska.
Wiadomo, że węgiel brunatny, który jest wydobywany w pobliżu Bełchatowa, wkrótce się skończy. Toczą się dyskusje – co w zamian? Polska Grupa Energetyczna ma swoją strategię – strategię transformacji energetycznej. Zakłada ona stopniowe odchodzenie od źródeł konwencjonalnych, m.in. na rzecz zielonej energii.
Czytaj także: Elektrownia Bełchatów po wczorajszej awarii powoli wraca do normalnej pracy
– Ta sytuacja wszystkim pokazała, co by się stało, gdyby Elektrownię Bełchatów wyłączyć od sieci. Potrzebujemy najbliższych kilkudziesięciu lat na to, by płynnie przejść przez proces transformacji i stopniowo aktywa węglowe zastępować innymi źródłami energii – komentuje Sandra Apanasionek, rzecznik prasowy PGE GiEK, spółki, której podlega bełchatowska elektrownia.
Ze wstępnych ustaleń wynika, że w stacji rozdzielczej, znajdującej się pobliżu Elektrowni Bełchatów, a należącej do Polskich Sieci Elektroenergetycznych, doszło prawdopodobnie do przepięcia. Uruchomiono mechanizmy zabezpieczające, w efekcie czego przestało pracować 10 z 11 bloków elektrowni.
Posłuchaj więcej:
Nazwa | Plik | Autor |
Po awarii w Elektrowni Bełchatów. Znów działa 9 z 10 wyłączonych bloków energetycznych | audio (m4a) audio (oga) |
Bloki Energetyczne Elektrowni Bełchatów zostały wyłączone przez ludzki błąd. Tak mówił w środę (19.05) w Sejmie wiceminister klimatu i środowiska Piotr Dziadzio, który wziął udział w posiedzeniu komisji ochrony środowiska. Podkreślał, że zjawisko, do którego doszło w Rogowcu, nie miało utraty mocy, tylko spadek częstotliwości, dlatego wyłączyły się bloki.
– To błąd ludzki. Dobrze, że stało się to w czasie, kiedy nie mieliśmy problemu z dostawą energii elektrycznej – powiedział Dziadzio.
Wyłączenie bloków w Elektrowni Bełchatów, do którego doszło w miniony poniedziałek, nie spowodowało przerw w dostawach energii elektrycznej. Z dostępnych mechanizmów zabezpieczających, skorzystano z importu energii od naszych sąsiadów, m.in. Niemiec, Szwecji i Czech.
Na stronie internetowej Polskich Sieci Energetycznych, operatora systemu przesyłowego, do którego należała stacja, w której doszło do przepięcia, możemy przeczytać, że sprawa jest wyjaśniana przez specjalnie powołany zespół – dotychczasowe ustalenia wskazują na błąd ludzki. Szczegółowych analiz wymaga przede wszystkim system zabezpieczeń zarówno po stronie infrastruktury PSE, jak i Elektrowni Bełchatów. Według zebranych do tej pory danych, zakłócenie nie było efektem działań osób trzecich, w tym aktywności w cyberprzestrzeni.
Koronawirus – co musisz wiedzieć?
ZDJĘCIA, NAGRANIA WIDEO, WIĘCEJ INFORMACJI Z ŁODZI I REGIONU |