Jacek Pyżalski | Radio Łódź
Naszym porannym gościem był prof. Jacek Pyżalski z Wydziału Studiów Edukacyjnych Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Tematem rozmowy były egzaminy maturalne, petycja uczniów przeciwko powrotowi do szkół, a także jak powinien ten powrót wyglądać.
Nie dla wszystkich uczniów czas pandemii był czasem trudnym i straconym – ocenia profesor Jacek Pyżalski z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Zdaniem gościa Radia Łódź są tacy, którzy zyskali ucząc się zdalnie. – Próbujemy wszystkich włożyć do jednego garnka, próbujemy generalizować. Pandemia wpłynęła różnie na różne grupy uczniów i można powiedzieć, że takie naprawdę trudne doświadczenia dotyczyły może kilkunastu procent młodych ludzi, którzy ze względu na różne deficyty rzeczywiście mieli zaległości. Do tej grupy zaliczyłbym tych, którzy w ogóle wypadli z systemu. W tej grupie jest wiele ludzi, którzy niekoniecznie chcą iść na studia. Oni zawsze mieli problemy, ale sytuacja pandemiczna tylko je pogłębiła. Z drugiej strony mamy sporo uczniów, którzy sobie całkiem nieźle poradzili, nauczyli się samodzielności, samodyscypliny, i nabyli kompetencji, które pozwoliły im suchą nogą przejść przez ten czas. I ich jest sporo – mówi prof. Pyżalski.
Jest też niewielki odsetek uczniów, szacowałbym to na 5 procent, o których można wyraźnie powiedzieć, że zyskali przyznajeJacek Pyżalski. – To grupa młodych ludzi, którzy z różnych powodów nie radzili sobie w edukacji tradycyjnej, np. z powodu nieśmiałości i tego, że wstydzili się funkcjonować w grupie, albo robili to w taki sposób, że kierowało to ich na złe tory. Wstydzili się aktywności, wstydzili się skorzystać z pomocy nauczyciela. A tu mogli to zrobić przez internet niepublicznie. W takich sytuacjach lepiej sobie zaczęły radzić np. dzieci ze spektrum autyzmu. To interesująca grupa, trzeba na nią zwrócić uwagę teraz w momencie powrotu, aby te pozytywne rzeczy, które się stały, nie zostały zaprzepaszczone. Trzeba skoncentrować się na tym, żeby się nie okazało, że po tym wzlocie oni zaliczą bolesny upadek, bo okaże się, że po powrocie do tradycyjnych relacji szkolnych, nie będziemy umieli utrzymać tego pozytywnego stanu – dodaje gość Radia Łódź.
Profesor Pyżalski odniósł się także do ogólnopolskiego protestu uczniów, którzy domagają się, by do normalnej nauki szkoły wróciły dopiero po wakacjach. Na obawy i lęki uczniów wpływ ma kilka czynników -mówi gość Radia Łódź.Część uczniów boi się także licznych sprawdzianów i klasówek, które tuż przed końcem roku szkolnego mają sprawdzić stan ich wiedzy.
Gość zwrócił także uwagę na to, że powrót powinien odbywać się delikatnie, a nie na głęboką wodę. – Można to porównać do sytuacji, kiedy opalamy się na plaży, jest bardzo gorąco i postanawiamy wskoczyć do wody. Każdy z nas wie, że może się nic nie stanie, a może dostaniemy skurczu i utoniemy. Tutaj jest podobnie. Uczniowie starszych klas znają się z relacji tradycyjnych, ale uczniowie którzy rozpoczęli naukę, można powiedzieć, że mają przesunięty początek. Proszę zwrócić także uwagę na to, w jakim zamieszaniu organizacyjnym są także nauczyciele. Nie wiedzą, czy mają nadrabiać, czy zajmować się dobrem ucznia. Nie wiedzą, co jest priorytetem. Z jednej strony widzą, że uczniów trzeba wesprzeć, ale mają parcie ze strony rodziców i urzędników, żeby jednak nadrabiać. I jest konflikt – oceniaprofesor Jacek Pyżalski z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu.