Haftowana Bitwa Pod Grunwaldem w skali 1:1 wróciła do Pajęczna
Dzieło zostało odsłonięte w Hali Sportowej przy Szkole Podstawowej w Pajęcznie.
Ma ponad 4 metry wysokości oraz ponad 9 metrów długości. Jest jednym z największych haftów wykonanych metodą krzyżykową w Europie. Między twórcami obrazu doszło do konfliktu. O losach dzieła decydował sąd.
Nazwa | Plik | Autor |
Bitwa o Bitwę | audio (m4a) audio (oga) |
Od czasu wykonania dzieło zawitało między innymi do Łodzi, Częstochowy a nawet do Berlina. W grę zaczęły wchodzić wówczas poważne pieniądze dla autorów. Niestety, tym samym między twórcami pojawił się konflikt.
– Organizatorzy dostali za haft 50 000 zł i chcieli każdemu z nas dać po 1000 zł. Przecież taka suma podzielona przez wszystkich twórców to nie 1000 zł, tylko dużo więcej. Do tej pory 9 osób nie dostało pieniędzy za wystawę w Berlinie – opowiadapani Lidia, jedna z hafciarek.
Organizator całego przedsięwzięcia z czasem miał zacząć nim dysponować bez konsultacji z hafciarkami. Z tego powodu,o Bitwę pod Grunwaldem wywiązała się niemalże kolejna bitwa. Toczona już na sali sądowej. Mało tego, na czas postępowania samozwańczy właściciel za zgodą sądu oddał dzieło na przechowanie znajomej. Która złożyła … i schowała go.. do wersalki!
– Wycenił nasz obraz na kwotę 1000 zł i przekazał koleżance w darowiźnie. Taki wielki format złożony, związany dwoma sznurami leżał w wersalce. My odebraliśmy go w takim stanie, że aż nam się włosy na głowach zjeżyły! – opowiadają twórczynie.
Hafciarki musiały poświęcić kolejne godziny na naprawę dzieła. Nie zdecydowały się jednak ponownie na przekazanie sprawy do sądu.
Naprawa trwała 2 miesiące. Jak to się w ogóle stało, że dzieło wylądowało w kanapie? Przecież dowodami w sprawie są nie tylko rzeczy drobne; czasami są to przedmioty większe, jak choćby samochody?
– Nie jest mi nic wiadomo na ten temat. Jeżeli ktoś zniszczył haft w sposób umyślny to należy to zgłosić do organów ścigania. Depozyt sądowy jest instytucją prawną, to nie oznacza pomieszczenia w sądzie, gdzie dana rzecz się znajduje. Przedmiot może być zgłoszony do depozytu, być chroniony prawnie, ale znajdować się u innej osoby – mówi Sędzia oraz Prezes Sądu Rejonowego w Częstochowie Tomasz Przesłański.
W sprawie zapadł wyrok. Jak informuje sędzia, wymierzono karę ośmiu miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata oraz wyznaczono grzywnę w wysokości 3 000 zł.
Hafciarki otrzymały z powrotem dzieło. W znalezieniu właściwego miejsca dla dzieła po zakończeniu wszystkich perturbacji zaangażował się burmistrz Pajęczna Piotr Mielczarek.
– 15 kwietnia odbieraliśmy obraz, byłem tam na miejscu. Przygotowaliśmy duży samochód, żeby zmieścić cały haft. Okazało się, że obraz był pozwijany jak kartka papieru, miał zagniecenia, ale na szczęście udało się go naprawić – opisuje włodarz.
Dzieło powstawało przez blisko 3 lata, by ostatecznie uświetnić sześćsetną rocznicę bitwy. Pracowało nad nim 35 osób.
– Obraz był podzielony na czterdzieści części i każdą zszywała jedna osoba. By utwardzić, wszystko było podklejone fizeliną. Szkic był przelany na kartki papieru. Projekt jednej, małej części haftu miał aż 20 stron. Na projekcie każdy kolor miał inny znaczek. Z tego musieliśmy wyszukiwać gdzie ma się znajdować dana barwa. Na wyszycie całego obrazu zeszło 150 kilometrów muliny- opowiada jedna z twórczyń haftu Joanna Gałkowska.
W tworzeniu małych haftów szydełkowych pomaga czasami program komputerowy, który wskazuje jaki kolor powinien znaleźć się w danym miejscu. W przypadku dzieła Matejki w skali 1:1 trzeba było stworzyć specjalne oprogramowanie.I w taki oto sposób praca hafciarek stała się jednym z największych ręcznie wykonanych haftów krzyżykowych na świecie. Haft powstawał przez blisko 3 lata, by uświetnić sześćsetną rocznicę Bitwy pod Grunwaldem.
Co ciekawe, fundacja organizatora całego przedsięwzięcia nadal istnieje! przynajmniej w KRS-ie. Mężczyzna zorganizował kolejne hafty na wielką skalę w innych miejscach w Polsce. Są to… kolejne dzieła Matejki w skali 1:1. Nikt nie odbiera telefonu, który widnieje w internecie przy informacjach o fundacji. Udało nam się jednak z nim skontaktować:
– W tej chwili nie organizujemy wystaw, bo jest epidemia. W tym roku miałem zarezerwowanych kilka wystaw, ale wszystko jest odwołane przez wirusa. W tym momencie nie ma możliwości wynajęcia żadnego obrazu – organizator rozłączył się. Postanowiliśmy zadzwonić drugi raz i spytać o kwestię pieniędzy dla hafciarek. Mężczyzna ponownie nie odpowiedział.
Kurz po sądowej bitwie jednak opadł. Panie hafciarki cieszą się po prostu z tego, że obraz wrócił na swoje miejsce i będzie atrakcją Pajęczna. Nie angażują się już w wielkie projekty i nie szyją następnych obrazów przez całe noce, ale nadal haftują same dla siebie. Jak mówią, to jest ich pasja, a dzień bez krzyżyka jest dniem straconym.
ZDJĘCIA, NAGRANIA WIDEO, WIĘCEJ INFORMACJI Z SIERADZA I REGIONU |