Zgromadzeni mieli też ze sobą flagi, świeczki i symboliczne białe i czerwone róże. Jak mówili – musieli wyjść na ulice i pokazać swoje wsparcie. – Zebraliśmy się tu aby poprzeć wszystkich ludzi, którzy pragną wolności na Białorusi – mówili zgromadzeni.

Do pierwszych zamieszek na Białorusi doszło wczoraj po ogłoszeniu sondażowych wyników prezydenckich, według których ponad 80 procent poparcia otrzymał urzędujący prezydent Alaksandr Łukaszenka. Według protestujących wyniki wyborów zostały sfałszowane. Opozycyjna kandydatka Swiatłana Cichanouska domaga się także ponownego przeliczenia głosów w komisjach, gdzie wystąpiły nieprawidłowości.

W związku z sytuacją na Białorusi, premier Mateusz Morawiecki zaapelował o zwołanie nadzwyczajnego szczytu Unii Europejskiej.

Koronawirus – co musisz wiedzieć?