Nieoczywiste wyniki testów na obecność koronawirusa
W Polsce, średnio, wykonuje się każdego dnia ponad dwadzieścia tysięcy testów pod kątem koronawirusa. Ich wynik jest rozstrzygający, bo w przypadku wykrytego zakażenia rusza cała machina: szukanie osób z kontaktu, izolacje kwarantanny i kolejne badania. W rzeczywistości wyniki testów nie zawsze są oczywiste, a zdarzają się przypadki, nad którymi specjaliści łamią sobie głowy do dziś.
Najmłodsze, swego czasu, zakażone dziecko w Polsce – urodzone w Łodzi niemowlę – w pierwszym teście otrzymało wynik pozytywny, w drugim – negatywny. Półtoraroczna dziewczynka, która wypadła z okna łódzkiej kamienicy również w pierwszym badaniu otrzymała wynik dodatni, choć rodzice byli zdrowi. Później okazało się, że nie była zakażona.
To nie są odosobnione przypadki. Jak tłumaczą je eksperci? Zdaniem profesora Macieja Borowca, szefa laboratorium w Centralnym Szpitalu Klinicznym przyczyną różnych wyników może być źle pobrany wymaz. – Powinien być pobrany z nosogardzieli, a niejednokrotnie widzimy na skierowaniach, że wymaz jest tylko z gardła, czy tylko z nosa. Tu mogą być problemy diagnostyczne, bo raz uzyskujemy wynik negatywny, raz pozytywny – zaznacza profesor.
Poza tym wirus, mimo tylu miesięcy pracy naukowej na całym świecie, nadal jest zagadką. Wiele zależy od tego jak reaguje na niego nasz organizm. -Wiele osób pozbywa się z organizmu wirusa po tygodniu choroby. Niektórzy po 4 tygodniach, a rekordzista miał go w organizmie 8 tygodni – mówi Krzysztof Zarychta, dyrektor łódzkiego szpitala im. Biegańskiego.
Posłuchaj i dowiedz się więcej:
Nazwa | Plik | Autor |
Dziwne przypadki koronawirusowe | audio (m4a) audio (oga) |
Jak podkreśla rzecznik głównego inspektora sanitarnego Jan Bondar, nie ma testów stuprocentowych. Nawet te najbardziej wiarygodne, genetyczne, też mogą mieć margines błędu. – Metoda PCR, która jest zalecana jako jedyna jest metodą bardzo czułą. Można nawet powiedzieć, że nadczułą. Są już publikacje naukowe, które mówią, że w jakimś nieznacznym odsetku te wyniki są fałszywie dodatnie – tłumaczy rzecznik.
Badania niejednoznaczne są powtarzane i uzupełniane o inne. Ale i tak zasada jest jedna: w przypadku podejrzenia koronawirusa u pacjenta, jest on już traktowany jak osoba zakażona. Za to by być uznanym za osobę zdrową konieczny jest podwójny, wykonany w odstępach czasu test z wynikiem negatywnym.