Do wypadku doszło 10 czerwca podczas wyścigu weteranów w Kolonii. Tuż przed Szurkowskim przewróciło się dwóch kolarzy, a on sam upadł na twarz. Doznał uszkodzenia rdzenia kręgowego i czterokończynowego porażenia. Miał uszkodzoną czaszkę, połamaną w kilku miejscach szczękę, zdeformowany nos i wyrwaną wargę. O kłopotach mistrza wiedzieli tylko najbliżsi znajomi, ale na jego prośbę nie upubliczniali tej informacji. W tym gronie były prezes Towarzystwa Olimpijczyków Polskich i reprezentacyjny kolega Mieczysław Nowicki zorganizował jego transport do Polski i miejsce w ośrodku w Konstancinie. – Trudno było być obojętnym. Po wypadku byłem poproszony o zachowanie dyskrecji w temacie –

Jednym z pierwszych, który dowiedział się o wypadku Ryszarda Szurkowskiego był też jego przyjaciel, wicemistrz olimpijski w zapasach z Moskwy, Andrzej Supron. – Na początku Rysiek był nieprzytomny, wyglądał fatalnie. Po jakimś czasie został przewieziony do Polski do szpitala w Konstancinie i wtedy mogliśmy go odwiedzić.

Szurkowski przeszedł w Niemczech kilka operacji kręgosłupa i twarzy. Tam rozpoczął rehabilitację, którą od trzech miesięcy kontynuuje w Konstancinie.

Mieczysław Nowicki jest pod wrażeniem zapału Szurkowskiego do jak najszybszego powrotu do zdrowia. – Po powrocie kilkukrotnie go odwiedziłem. Wiem na bieżąco co się z nim dzieje. Trzymam kciuki i widzę silną wolę w jego głowie, wielkie zaangażowanie, charyzmę, optymizm, determinację do powrotu. Widać, że on bardzo chce, a to się liczy, bo psychika jest najważniejsza –

Posłuchaj i dowiedz się więcej: