Dlaczego coraz mniej harcerzy sprzedaje znicze przed cmentarzami?
Wielu nie wyobraża sobie wizyty na grobach najbliższych bez kupienia zniczy od harcerzy. Druhny i druhowie od lat sprzedają je pod cmentarzami i w ten sposób zarabiają na obozy, sprzęt, czy mundury. Niestety, w tym roku drużyn, które zdecydowały się na handel było wyjątkowo mało. Wszystko przez przepisy skarbowe i konieczność posiadania kas fiskalnych.
Dla niektórych to tradycja. Nawet jeśli znicze kupili wcześniej, to i tak symboliczna lampka od harcerzy była obowiązkowym punktem w czasie wizyty na grobach bliskich. Jednakw tym roku kupienie zniczy od harcerzy było wyjątkowo trudne. Przy niektórych cmentarzach nie było ich w ogóle, a jeśli już się pojawili, to tylko na kilku stoiskach. – Szukałam tych stoisk, bo zawsze od nich kupujemy. W tym roku jednak bardzo rzadko można było spotkać harcerzy – powiedziała odwiedzająca cmentarz.
W Łodzi harcerzy ze zniczami można było spotkać przy zaledwie kilku nekropoliach z aż 16. Między innymi na Radogoszczu, przy ul. Rzgowskiej, czy na Manii. Powód jest prosty. Każda drużyna, która chciała zarabiać na swoje potrzeby, musiała być wyposażona w kasy fiskalne. – Musimy posiadać takie kasy isprzedawać przy ich użyciu znicze. Myślę, że koszt zakupu takiej kasy odstraszył niektóre jednostki – wyjaśniła komendant chorągwi łódzkiej ZHP harcmistrzyni Natalia Patorska-Grzelewska.
Wymóg posiadania kas jednych odstraszył, a dla innych był przeszkodą nie do pokonania. Powód jest prosty – koszty. Nie wszystkie drużyny są na tyle bogate, żeby móc sobie pozwolić na taki wydatek – Nie każde środowisko ma tyle gotówki na koncie hufca, żeby móc sobie pozwolić na taki duży zakup. Koszt jednej kasy to ponad tysiąc zł, a my kupiliśmy dwie. To spora kwota, a do tego trzeba dołożyć zakup zniczy w hurtowni, a także jakieś pieniądze na wydawanie reszty. Na taką akcję potrzeba ok. 5 tys. zł przy jednym stoisku -wyjaśnia harcmistrz Łukasz Woźniak z hufca Łódź-Górna, jednego z dwóch w Łodzi, którego harcerze pojawili się przy cmentarzach.
A do tego należy doliczyć koszty zakupu zniczy i robi się z tego poważna kwota. Efekt jest taki, że harcerzy sprzedających znicze z roku na rok ubywa. Mieszkańcy Łodzi przepisy nakazujące harcerzom posiadanie kas fiskalnych oceniają jednoznacznie i nie przebierają przy tym w słowach. – To idiotyczny pomysł. Uważam, że to bez sensu – powiedział jeden z mieszkańców.
Niestety. Przepisy skarbowe są nieubłagane. Kasę musi mieć każdy, kto obraca pieniędzmi powyżej ustawowej kwoty, czyli 20 tys. zł rocznie. I o ile jedna drużyna nigdy tyle nie zarobi, to sama nie ma osobowości prawnej. Taką ma cała chorągiew, a więc harcerze z całego województwa, których teraz jest tylko w województwie ponad dziewięć tys.
I mogłoby się wydawać, że harcerze czują jakiś żal do ustawodawcy. Nic jednak bardziej mylnego.- Uczymy wychowania w różnych dziedzinach, również wychowania ekonomicznego. Chcemy uczyć tego, że trzeba być uczciwym i płacić podatki – dodała Patorska-Grzelewska.
A zatem obowiązek posiadania kas nie oznacza, że harcerze znikną spod cmentarzy. Oznacza jedynie, że będzie ich niewielu i to prawdopodobnie tylko w dużych aglomeracjach.
Posłuchaj i dowiedz się więcej:
Nazwa | Plik | Autor |
Dlaczego harcerze nie sprzedają zniczy? | audio (m4a) audio (oga) |
ZDJĘCIA, NAGRANIA WIDEO, WIĘCEJ INFORMACJI Z ŁODZI I REGIONU |