Lekarze z Łodzi uratowali życie małego Ksawerego. Chłopiec niebawem wróci do domu
Medycy z Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki stoczyli prawdziwy bój o życie i zdrowie małego chłopca. Ksawery urodził się ze skomplikowaną wadą przepukliny przeponowej, a to co przeżył w swoim krótkim trzymiesięcznym życiu, wystarczyłoby dla kilku dorosłych.
Mama Ksawerego, pani Kinga, ma dziś wiele powodów do radości. Ale ta historia jest pełna bólu i strachu. Po urodzeniu syna widziała go tylko przez minutę, ponieważ dziecko natychmiast musiało trafić pod opiekę specjalistów. – Po urodzeniu od razu został zaintubowany i widziałam go naprawdę przez jedną minutkę – wspomina. – Dobrę po urodzeniu miał przeprowadzoną operację, i wszystkie te narządy, które powinny znajdować się w brzuszku, zostały tam umieszczone. Niestety, trzeci dzień po urodzeniu dostaliśmy wiadomość, że stan bardzo się pogorszył.
Walka o życie malucha zaczęła się jeszcze w Warszawie, przed urodzeniem dziecka. Potem był poród w Łodzi i kolejne zabiegi. 11 dni był też podłączony do krążenia pozaustrojowego i oddychania, czyli sztucznego płucoserca. – To wyglądało strasznie, mój malutki synuś, który po prostu miał mnóstwo rurek i przewodów.
Jak mówi rzecznik Instytutu Adam Czerwiński, rodzice wiele razy stanęli przed straszliwym dylematem. – Zabieg wiązał się z bardzo dużym ryzykiem poronienia, a jednocześnie decyzja o tym, żeby nie robić tego zabiegu, wiązała się z tym, że dziecko mogłoby nie przeżyć.
Profesor Ewa Gulczyńska, kierownik Kliniki Neonatologii ICZMP tłumaczy, że w przypadku Ksawerego to była trudna i skomplikowana wada. Jednym z najtrudniejszych momentów, było podłączenie malucha do sztucznego płucoserca – wspomina kierownik Kliniki Intensywnej Terapii i Wad Wrodzonych Noworodków i Niemowląt Iwona Maroszyńska. – Tutaj pracowaliśmy i za płuca i za serce. To jest taka metoda, która wyszła z kardiochirurgii. Dodatkowym powikłaniem było też uszkodzenie płuca. Jeszcze podczas tego wspomagania pozaustrojowego konieczne było wykonanie kolejnego zabiegu.
Mariusz Grzesiak, kierownik Kliniki Położnictwa, Perinatologii i Ginekologii podkreśla, że trudno dziś znaleźć specjalistów w Instytucie, którzy nie byli zaangażowani w ratowanie chłopca. – Zdecydowana większość pacjentów, którzy trafiają do instytutu, podobnie jak to dziecko, bardzo często wymaga pracy zespołowej położników, neonatologów, kardiochirurgów, kardiologów, chirurgów dziecięcych, urologów, neurologów. W zasadzie każdy z oddziałów których tutaj Instytucie funkcjonuje, wspiera się nawzajem.
Ksawery jego mama za kilka dni wychodzą ze szpitala. Czeka ich jeszcze długa podróż, ponieważ mieszkają na Podlasiu. Ale maluch jest już na tyle silny, że może pojechać do domu.
Posłuchaj relacji naszej reporterki:
Nazwa | Plik | Autor |
Mały Ksawery wraca do domu | audio (m4a) audio (oga) |