Cztery lata temu w Soczi, Zbigniew Bródka rozpalił wszystkich polskich kibiców. Po wyśmienitej jeździe, wyprzedził Koena Verweija o 0,003 sekundy i zdobył złoty medal. Później dołożył brąz w drużynie.

W tym roku Polacy nie zakwalifikowali się do finału drużynowego. Mają jeszcze szansę na występ, ale tylko jeśli wycofa się jedna z Reprezentacji. W tej sytuacji strażak z Domaniewic musi dać z siebie wszystko dzisiaj (13 lutego).

Bródka pojedzie w 11. parze z Amerykaninem Brianem Hansenem. Jeśli szukać zależności do Soczi, to tam również Polak rywalizował z zawodnikiem z USA – Shanim Davisem, który tym razem zaprezentuje sięchwilę wcześniej.

Po przejeździe Bródki pozostanie jeszcze osiem par. W pierwszych dwóch wystąpią kolejni “Biało-Czerwoni”: Jan Szymański i Konrad Niedźwiedzki. W trzecim wyścigu od końca zobaczymy Verweija. Rywalizację zakończą Sverre Lunde Pedersen i Joey Mantia. Z czołówki tego sezonu Pucharu Świata zabraknie przede wszystkim Holendra Thomasa Krola i Rosjanina Denisa Juskowa.

Mimo to, nie można popadać w hurraoptymizm. Cztery lata temu Bródka przed Igrzyskami Olimpijskimi dwukrotnie meldował się na podium Pucharu Świata na 1500 m. Sezon zakończył na czwartej pozycji w klasyfikacji generalnej tego dystansu. Teraz nie ma go nawet w pierwszej dziesiątce, choć – jak przyznał przed wylotem do Korei Południowej – udało mu się uporać z problemami zdrowotnymi i zadowalająco przepracować okres przed Igrzyskami. Czy to da medal Pyoengchang? Przekonamy się dzisiaj. Początek rywalizacji panczenistów o godzinie 12. Bródka na torze pojawi się już po równaniu toru, prawdopodobnie ok. godziny 12.45-13.

Wcześniej przypomnijmy sobie złoty występ z Soczi:

Igrzyska Olimpijskie Pjongczang 2018.Sprawdź kiedy startują Polacy