Łódzcy radni piszą coraz więcej interpelacji
W ubiegłym roku do urzędników wpłynęło prawie tysiąc zapytań o konkretne sprawy związane z miastem.

Urzędnicy łódzkiego magistratu skarżą się, że są zasypywani przez Radę Miejską pytaniami. Tylko w zeszłym roku radni napisali ich prawie tysiąc. Wbrew pozorom to poważny problem, bo powoduje, że w niektórych wydziałach nawet kilku urzędników jest delegowanych wyłączniedo odpisywania radnym.
– Łódź jest zdecydowanie w awangardzie – żartuje wiceprezydent Łodzi Krzysztof Piątkowski. -Na terenie naszego miasta pisze się chyba najwięcej interpelacji. Jako były radny przyznaję, że interpelacja jest ważnym narzędziem demokracji, ale nie powinno się go nadużywać.
Urzędnicy zwracają również uwagę na to, że niektóre pytania nie wymagają formy pisemnej. Ponadto, radni pytali w zeszłym roku o sprawy, którymi prezydent miasta się nie zajmuje na przykład o liczbę pożarów w mieście, podział klas w konkretnej szkole, czy o czystość ubrań.
Radny Marcin Zalewski tłumaczy, że takduża liczba zapytań nie bierze się znikąd. – To nie jest żaden wyścig, tylko sprawy zgłaszane przez mieszkańców – wyjaśnia i dopytuje: – Może zamiast recenzować to, co piszą radni, urzędnicy zajęliby się ciężką pracą dla mieszkańców? Może wtedy interpelacji będzie mniej?
W zeszłym roku łódzcy radni napisali dokładnie 950 interpelacji. Dla porównania – radni Sejmiku Wojewódzkiego od początku kadencji napisali ich tylko 69, czyli mniej więcej tyle ile łódzcy w piszą w miesiąc.
Posłuchaj relacji:
Nazwa | Plik | Autor |
Interpelacje radnych | audio (m4a) audio (oga) |