Bolesna mazowiecka „trzynastka” GKS-u i Unii…
W 17. kolejce doszło do dwóch bardzo ciekawych spotkań, ważnych dla układu w czołówce tabeli. W sobotę (18 listopada) w Książenicach rezerwy warszawskiej Legii podejmowały lidera – GKS Bełchatów. Ekipa ze stolicy była wzmocniona zawodnikami, którzy mają na swoim koncie wiele występów w ekstraklasie. Do tego grona należy zaliczyć m.in. Gabriela Kobylaka, Bartosza Kapustkę czy Roberta Picha.
Dwaj ostatni łącznie strzelili trzy gole. Ale po kolei. Wspomniany Słowak otworzył wynik w 15. minucie. W 32. minucie było już 2:0, a na listę strzelców wpisał się Bartosz Kapustka. Trzeci cios bełchatowianom w 37. minucie zadał Wiktor Puciłowski. Do przerwy więcej goli nie oglądano.
Po zmianie stron obraz gry się nie zmienił. Legia II przeważała i raz po raz zagrażała bramce Leonida Otczenaszenki. Golkiper skapitulował po raz czwarty w 65. minucie – dublet ustrzelił Robert Pich, który dopadł do odbitej przez bramkarza piłki. Z próbą Igora Strzałka Ukrainiec sobie poradził, wobec poprawki Słowaka był już bezradny. W 79. minucie swoje trafienie dołożył także Patryk Sokołowski. 29-letni pomocnik w poprzednim sezonie rozegrał w ekstraklasie 18 spotkań. Wynik na 6:0 w 88. minucie ustalił Maksymilian Stangret. Asystował wspomniany wcześniej Sokołowski. GKS miał szansę, by honorowo zakończyć rywalizację w Książenicach. Gabriel Kobylak zatrzymał jednak strzał Bartłomieja Bartosiaka.
Warto przeczytać
Beniaminek z Bełchatowa rundę jesienną kończy na 4. miejscu – do lidera traci 2 punkty.
…zmiana na pozycji lidera
A mistrzem jesieni w 3. lidze gr. 1 została Pogoń Grodzisk Mazowiecki. Cel osiągnęła wbijając w Nieborowie aż siedem bramek Unii Skierniewice. Zacznijmy jednak od początku.
„Unici” liczyli, że w starciu z Pogonią uda im się przedłużyć imponującą serię – dziewięciu kolejnych spotkań bez porażki. Goście z Grodziska Mazowieckiego mieli jednak nadzieję na przerwanie dobrej passy skierniewiczan. Już w 8. minucie zadali pierwszy cios. Na listę strzelców wpisał się Ołeksij Zinkewycz. W 16. minucie było już 2:0, tym razem do siatki trafił Nikodem Niski. Popisał się precyzyjnym uderzeniem z dystansu. W 22. minucie trzeci cios – bramkę zdobył Aleksander Gajgier. Przyjezdni nie zamierzali na tym poprzestać. W 35. minucie gola strzelił Dominik Gedek. Jeszcze przed przerwą – w 42. minucie – Adrian Dudziński trafił na 1:4. Takim wynikiem zakończyła się I połowa.
Po zmianie stron festiwal strzelecki trwał w najlepsze. W 66. minucie dublet ustrzelił Dominik Gedek. 120 sekund później na jego gola odpowiedział Nikita Vasin. Jak się ostatecznie okazało, na więcej Unii nie było stać. Co innego Pogoń. Jako ostatni do głosu doszedł Kamil Odolak. Zawodnik wprowadzony na boisko po przerwie w 77. minucie wykorzystał karnego, a w 90. minucie ustalił wynik na 7:2 dla grodziszczan.
Jak w kilku słowach można określić porażki GKS-u i Unii – bolesna mazowiecka „trzynastka”. Nawet w 3. lidze nie często zdarza się, by dwie drużyny znajdujące się w czołówce w jednej kolejce straciły łącznie aż 13 goli. Ekipom z Łódzkiego zaaplikowały je drużyny z Mazowsza. Pozostaje czekać na rewanże. Na półmetku sezonu skierniewiczanie zajmują 7. miejsce.
Lechia wypuściła zwycięstwo
Przez większą część rundy jesiennej prym w 3. lidze gr. 1 wiodła Lechia Tomaszów Mazowiecki. Niestety, w ostatnich tygodniach złapała zadyszkę. Nie wygrała w pięciu ostatnich spotkaniach, inkasując w nich zaledwie 2 punkty. „Lechiści” liczyli, że w Zambrowie wrócą na zwycięskie tory. Rzeczywiście, już w 28. minucie wyszli na prowadzenie. Na listę strzelców wpisał się Krystian Kolasa. Do przerwy goście prowadzili 1:0.
Po przerwie dorzucili drugiego gola. Ponownie do siatki trafił Krystian Kolasa. Olimpia odpowiedziała jednak już 6 minut później. Autorem kontaktowego gola był wprowadzony chwilę wcześniej Sebastian Dąbrowski. Co gorsza, w 83. minucie było już 2:2. Karnego na gola zamienił Patryk Malinowski. Spotkanie zakończyło się remisem, które zdecydowanie bardziej satysfakcjonowało miejscowych.
Lechia po świetnej rundzie ostatecznie kończy ją na 6. miejscu.
Warta nad „kreską”
Warta Sieradz w ostatniej jesiennej kolejce wyjechała do Mławy na spotkanie z tamtejszą Mławianką. Do przerwy goli nie oglądano, choć oba zespoły stworzyły ku temu dogodne okazje. Worek z bramkami otworzył się po zmianie stron. Strzelanie rozpoczęło się w 55. minucie. We własnym polu karnym piłkę ręką zagrywał jeden z zawodników Warty. Arbiter podyktował karnego, którego nie zmarnował Stanisław Hrebeń.
Stracony gol podrażnił gości, którzy rzucili się do odrabiania strat. Swoje okazje na podwyższenie wyniku mieli też zawodnicy z Mławy, ale byli nieskuteczni. Nadeszła wreszcie 81. minuta. Po kornerze w polu karnym miejscowych zapanował chaos. Najlepiej odnalazł się w nim Paweł Koncewicz-Żyłka, który pewnym strzałem doprowadził do remisu. 120 sekund później sędzia po raz drugi wskazał na „wapno” – ponownie za zagranie piłki ręką w polu karnym. Tym razem na korzyść sieradzan. Seweryn Michalski nie pomylił się i było 2:1 dla gości. Ten sam zawodnik wykorzystał także „jedenastkę” podyktowaną przez arbitra w 90. minucie.
Wygrana 3:1 w Mławie pozwoliła ekipie z Sieradza na finiszu jesiennych zmagań zająć 14. miejsce w tabeli.
Pelikan na podium
Na koniec zajrzymy do Łowicza, gdzie w niedzielę (19 listopada) Pelikan podejmował rezerwy Jagiellonii Białystok. Tym razem ekipa z Podlasia nie była wzmocniona zawodnikami z ekstraklasy. Wprawdzie grę w najwyższej klasie rozgrywkowej mają za sobą Vinicius Matheus i Krzysztof Toporkiewicz, to należy je uznać jedynie za epizody.
Już na samym początku goście mogli objąć prowadzenie. Niefortunną interwencję w 13 sekundzie spotkania zanotował Remigiusz Borkała. Próbując wybić piłkę z własnego pola karnego, trafił w… poprzeczkę własnej bramki. Zawodnikowi się upiekło, a w 16. minucie to jego zespół cieszył się z trafienia. Kapitalnym strzałem z pola karnego popisał się Jakub Pawlicki. Piłka odbiła się od poprzeczki i zatrzepotała w siatce. Kilka chwil później 26-latek mógł ustrzelić dublet, ale po jego próbie piłka zatrzymała się na spojeniu słupka z poprzeczką. Białostoczanie także próbowali atakować, ale dobrze między słupkami spisywał się bramkarz Pelikana.
Po przerwie szansę na gola miał Szymon Sołtysiński, ale po jego główce piłka odbiła się od słupka. Poprzeczkę łowickiej bramki obijali także piłkarze gości. Ostatecznie spotkanie zakończyło się skromnym 1:0. Warto jednak odnotować, że Pelikan od 75. minuty grał w „dziesiątkę”. Drugą żółtą, w konsekwencji czerwoną, kartkę obejrzał Marek Grądzki.
Wygrana z rezerwami Jagiellonii pozwoliła wskoczyć łowiczanom na 3. miejsce w tabeli i dzierżyć tytuł najlepszej drużyny jesieni z Łódzkiego. Do wyprzedzających Legii II i Pogoni Grodzisk Maz. piłkarze ze stolicy powiatu łowickiego tracą zaledwie 2 punkty.
Rundę rewanżową czas zacząć
Koniec rundy jesiennej nie oznacza końca grania w 3. lidze gr. 1. W ostatni weekend (24-26) listopada zespoły z czwartego szczebla rozgrywek awansem rozegrają spotkania rundy rewanżowej. Zapowiadają się aż dwa hitowe starcia: w Tomaszowie Mazowieckim i Łowiczu.
Plan gier 18. kolejki
- Świt Nowy Dwór Mazowiecki – Warta Sieradz (25 listopada, g. 13),
- Unia Skierniewice – ŁKS 1926 Łomża (25 listopada, g. 13),
- Lechia Tomaszów Mazowiecki – Pogoń Grodzisk Mazowiecki (26 listopada, g. 12),
- Pelikan Łowicz – GKS Bełchatów (26 listopada, g. 12).
W sierpniu, gdy rozgrywano 1. kolejkę trzecioligowych zmagań w grupie pierwszej, Lechia okazała się lepsza od Pogoni (1:0). Także GKS Bełchatów przed własną publicznością pokonał Pelikana (1:0). Wyższość rywali musiały uznać dwie pozostałe drużyny z województwa łódzkiego. Unia Skierniewice wysoko przegrała w Łomży (1:4), a Warta na własnym terenie uległa Świtowi (1:2).