Kary dla ŁKS-u po Derbach Łodzi?
Wulgarne pieśni, własne nagłośnienie kibiców, odpalanie rac i naplucie na Michała Czaplarskiego – to największe uchybienia organizatorów meczu ŁKS-u z Widzewem.

Mimo że na Derbach Łodzi nie było kibiców gości, nie obyło się bez brzydkich zachowań. Fani ŁKS-u zamontowali własne nagłośnienie, przez co nie słyszeli uspokajającego ich spikera. Ten miał co robić, bo przez długą część spotkania śpiewano wulgarne przyśpiewki pod adresem przeciwnego zespołu.
– To są ułomności tego stadionu. Nagłośnienie zdarza się na stadionach w całej Polsce. Najczęściej jest to tylko na trybunach najbardziej zagorzałych fanów, czyli za jedną z bramek. My taką rybuną nie dysponujemy. Przyznaję jednak, ze jest to duży błąd organizacyjny. W czwartek będziemy spotykać się z kierownikiem do spraw bezpieczeństwa oraz z firmą ochroniarską, która nadzorowała to spotkanie – tłumaczy Tomasz Salski, prezes ŁKS-u.
Delegat Łódzkiego Związku Piłki Nożnej w swoim protokole zwrócił jednak uwagę na cięższe przewinienia. Wśród nich są odpalenie rac, a przede wszystkim naplucie przez jednego z wolontariuszy na schodzącego do szatni Michała Czaplarskiego. “Czapla” choć jest kontuzjowany, siedział na ławce rezerwowych. Do incydentu doszło już po spotkaniu.
– My nigdy nie będziemy przechodzili do porządku dziennego nad pewnymi sytuacjami, które nie mogą być normą. Musimy zdawać sobie sprawę z tego, że to jest tylko czwarty poziom rozgrywkowy, ale to jest wydarzenie. Kwestia zabezpieczenia wejścia i zejścia zawodników z murawy niewątpliwie pozostawia wiele do życzenia – zauważa Adam Kaźmierczak, prezes ŁZPN.
ŁKS-owi grożą kary finansowe. Możliwe jest też zamknięcie stadionu na przynajmniej jeden mecz. Komisja dyscyplinarna ŁZPN ma się zebrać we czwartek (20 października) i być może na tym posiedzeniu zostaną podjęte jakieś decyzje. Niewykluczone, że karę ze swojej strony będzie chciał też wymierzyć Wojewoda Łódzki.