Bohater musi poczekać (felieton z 28.02.2014)
Mój redakcyjny kolega ma pewien zwyczaj. Mógłbym nawet powiedzieć, że to uświęcony tradycją rytuał. Kiedy do Radia Łódź przychodzą na praktyki studenci, pyta ich za każdym razem kim był Jan Karski. Za każdym jednak razem spotyka się z zamyśloną miną studenta, absolutna pustką w głowie i milczeniem. I za każdym razem smutnym głosem pyta mnie retorycznie „co oni wiedzą o Łodzi?”. Niestety, drogi kolego. Dalej będziesz smutny, dalej będziesz zadawał to samo pytanie i dalej będziesz rozczarowany brakiem odpowiedzi. I żaden ustanowiony przez sejm rok Karskiego w tym nie pomoże.

To się po prostu nie zdarza. Łódź w zasadzie złapała Boga za nogi i jedyne, co musiała robić to mocno trzymać i pod żadnym pozorem nie puszczać. 2 lata temu sejm zdecydował, że rok 2013 będzie rokiem Juliana Tuwima. No przecież nie ma chyba poety, który bardziej kojarzy się z Łodzią. Polska w końcu miała usłyszeć o mieście, z którego się wieszcz wywodzi. Miało być wyjątkowo – skończyło się jak zwykle. Mało pieniędzy w budżecie, z budżetu państwa nie popłynął strumień złotówek, a ministerialny projekt koordynowała instytucja z Krakowa. Nic to! Nie ma co się przejmować, bo przecież pod koniec zeszłego roku okazało się, że miasto ma jeszcze jedną szansę. Rok 2014 to rok innego łodzianina – Jana Karskiego. Znając podejście władz centralnych do dawania pieniędzy Łodzi można było się jednak domyślać, że obchody roku poświęconego honorowemu obywatelowi miasta będą koordynowane przez Wałbrzych, albo dajmy na to Radom. Trzeba było zatem się przygotować i wysupłać nieco pieniędzy w miejskim budżecie, żeby nie tylko łodzianie dowiedzieli się kim był Jan Karski, ale również mieszkańcy innych regionów usłyszeli, że pochodził właśnie z Łodzi. Nic z tego. W budżecie nie znalazła się na ten cel nawet złotówka. Nie wiem, czy nikt o tym nie pomyślał, czy to już po prostu taka tradycja, ale znów miasto stanęło przed tym samym problemem. Mam deja vu. I chyba każdy może przewidzieć dalszy ciąg tej historii. Radni opozycji zaczną krytykować władze Łodzi i krzyczeć: „Jak to?! Taki rok a my tracimy szansę?” W odpowiedzi usłyszą najpewniej: „Sami, drodzy radni ten budżet układaliście, sami wycięliście nam pieniądze na promocję! To teraz nie możecie mieć pretensji!”. A Centrum Dialogu, które zajmuje się organizacją obchodów będzie musiało biegać od drzwi do drzwi i prosić o cokolwiek. I pewnie w końcu wyproszą. Znajdzie się jakieś kilkaset złotych na absolutne minimum – dokładnie tyle, żeby nikt nie zarzucił, że nic się nie działo, że się nie staraliśmy i nie próbowaliśmy.
Z drugiej strony radni i władze miasta mają ważniejsze problemy na głowie. Radni PO na ten przykład zastanawiają się jak przekonać innych radnych, żeby przekazali 200 tysięcy złotych na ludyczną zabawę na otwarcie wyremontowanej już w całości Piotrkowskiej. Twój Ruch, razem z młodzieżówką PO walczy z kolei w imieniu wyższych racji o to, żeby w Łodzi nie stanął pewien kontrowersyjny pomnik, choć jeszcze kilka tygodni temu ci sami politycy podkreślali, ze łodzianie mają większe problemy niż jakieś tam pomniki. Radni Łódź 2020 walczą o konsultacje społeczne w sprawie wiaduktu, choć przed chwilą nie chcieli konsultować z mieszkańcami pomysłu postawienia wspomnianego już pomnika, do obrony którego szykuje się z kolei zapewne PiS. A SLD zapowiedział, że na sesji Rady Miejskiej znów dobrze by było porozmawiać o likwidacji szkół, choć temat był już omówiony na co najmniej kilka sposobów. I igrzyska trwają, wybory się zbliżają, a Jan Karski poczeka pewnie na lepsze czasy.
Maciej Trojanowski
Nazwa | Plik | Autor |