Tradycja i kultura (felieton z 22.01.2016)
W szwedzkim Malm mieszka prawie 300 tysięcy osób. Mają one do dyspozycji zaledwie dwa sklepy z alkoholem czynne od 13:00 do 17:00. Piwo sprzedawane w klubach i pubach ma zaledwie 3%, a o mocniejszym trunku kupionym od tak, można jedynie pomarzyć. W Łodzi z kolei, żyje 700 tysięcy osób. To dwa i pół raza więcej niż w szwedzkiej metropolii. Miejsc gdzie można kupić alkohol jest prawie 2000, czyli mniej więcej tysiąc razy więcej niż na dalekiej północy. Jednak kiedy istnieje poważne ryzyko, że tych miejsc będzie o 10% mniej, na mieszkańców pada blady strach!
Polacy, a szczególnie łodzianie, to twardzi ludzie. Przeżyją bez narzekania naprawdę wiele. Korki, spóźniająca się komunikacja miejska, rozsypujące się przez lata kamienice, brak ogrzewania w mieszkaniach, bezrobocie. Zawsze przecież jakoś to będzie i nie ma sensu kopii kruszyć. Ale kiedy ktoś próbuje odebrać Polakom część tradycji i ważny element kultury, taki jak na przykład wieczorne wyjście na jednego mocniejszego z kolegami (ewentualnie na siedem), wtedy bez kija nie podchodź. I to nie jest żadna tam wiedza potwierdzona badaniami – to zwykłe doświadczenie, które ma chyba każdy. Dlatego, kiedy słyszę o poważnym ryzyku odebrania koncesji na handel alkoholem aż 200 sklepom, pubom i restauracjom, naprawdę obawiam się o zamieszki i uliczne rozruchy. To rzeczywiście przecież nie jest wesołe, bo na spożywaniu nie tylko opiera się cała rozrywka w mieście, ale też spora część gospodarki. Podczas gdy władze miasta cieszą się za każdym razem, kiedy inwestor chce stworzyć w Łodzi kilkaset miejsc pracy, tak w tych 200 punktach sprzedaży alkoholu pracuje kilka tysięcy osób. Po prostu – nikt w Łodzi nie będzie chodził wieczorem do teatru, albo na wystawę. Wernisaże też raczej nie stanowią ważnego elementu naszej tradycji celebrowania wolnego czasu. Bibliotek i księgarni również raczej trudno wypatrywać na każdym osiedlu. Za to małych osiedlowych sklepów, w których w każdej praktycznie chwili można wyposażyć się w poręczną małpkę, a i owszem. Tak po prostu, najnormalniej w świecie jesteśmy najwyraźniej skonstruowani.
Dlatego mam ogromną nadzieję, że urzędnicy staną na wysokości zadania i zrobią wszystko, żeby tych 200 feralnych lokali koncesji nie straciło. Sprawa jest przecież poważna, a na szali stoi publiczny porządek, tradycja i lokalna kultura. Drodzy urzędnicy! Nie zawalcie tego, bo czego jak czego, ale łodzianin nie przeżyje, kiedy po wyskokowy napój będzie musiał wybrać się nieco dalej, niż za róg swojego domu.
Maciej Trojanowski
Nazwa | Plik | Autor |
felieton z 22.01.2016 | audio (m4a) audio (oga) |