Spasione krasnale (felieton 20.11.2015)
Coś jest wyraźnie nie tak. Pamiętam, ze jeszcze parę lat temu listopad zwykle kojarzył mi się ze spadającymi liśćmi z drzew, wyciąganiem z szafy ciepłych ubrań, a cofając się jeszcze dalej to nawet z ludzikami z żołędzi i kasztanów, które przynosiłem z przedszkola. Już pal sześć, że liście teraz jakby nieco bardziej zgniłe, na termometrach nawet po kilkanaście stopni, a ludzików już dawno nikt nie robi. Najgorsze jest to, że listopad zaczyna mi się kojarzyć z bałwanami, aniołami i spasionymi krasnalami, które usilnie próbują udawać mikołajów.
Z początku całkowicie ignorowałem te wszystkie listopadowe bombki, choinki i prezenty, które ze świętami maja tyle wspólnego co listopad. Strategia była taka omijać duże sklepy, nosić słuchawki, żeby nie słyszeć kolęd granych od wczesnej jesieni i nie brać żadnych ulotek reklamowych, żeby nie wiem jak śliczne oczy miała dziewczyna przebrana za śnieżynkę, która te ulotki zawsze mi wciska. I przyznam się szczerze ze zazwyczaj skutkowało. Z większym lub mniejszym powodzeniem udawało mi się tryb świąteczny włączać dopiero na początku grudnia, tuż przed mikołajkami. W tym roku wszystko jednak zawiodło. Nie dość, że w niemieckich hipermarketach kalendarze adwentowe dostępne były już w październiku, to jeszcze w handlowca, który chce nam sprzedać jak najwięcej świątecznej atmosfery zaczęło bawić się miasto! W połowie listopada na Piotrkowskiej w zasadzie wszystko gotowe girlandy, bombki, choinka, a pod nią prezenty. Jeszcze dla niepoznaki niepodświetlone, ale w ciągu dnia atmosferę czuć na całego! Dałem się nabrać do tego stopnia, że w pewnym momencie zacząłem w redakcji śpiewać Let it snow, a koledzy dyskretnie spoglądali czy w kubku mam rzeczywiście kawę, czy może coś mocniejszego. Niestety. W kubku była tylko kawa, a mimo to mózg jak słychać zaczął mi się gotować, a zegar biologiczny przestawiać.
Zastanawiam się tylko dlaczego? Jakoś trudno mi uwierzyć, że proces technologiczny zdobienia ulic jest tak skomplikowany, że trzeba zostawić sobie bufor kilku tygodni na testy. Trudno mi też uwierzyć, że w tych pięknych skądinąd ozdobach przepaliła się żarówka i teraz wszyscy sprawdzają która. Najwyraźniej miasto chce coś nam osłodzić i sprzedać. Może w urzędnicy myślą, że w ten sposób łatwiej przełkniemy podwyżki, które szykują się od nowego, skoro już od listopada zaczniemy myśleć o świętach…
Maciej Trojanowski
Nazwa | Plik | Autor |
felieton z 20.11.15 | audio (m4a) audio (oga) |