Kliniki in vitro czekają na zaakceptowanie programów
Kliniki leczenia niepłodności nie mogą na razie wykonywać zabiegów in vitro. Nowa ustawa o zapłodnieniu pozaustrojowym nałożyła na te placówki obowiązek przedstawienia programu i uzyskania zezwolenia z Ministerstwa Zdrowia.
Ministerstwo zdrowia ma dwa miesiące zatwierdzenie lub odrzucenie programów. 2 listopada miała zapaść decyzja, czy rządowy program refundacji leczenia in vitro będzie kontynuowany do 2019 roku. Jednak plany przedłużenia programu w ostatnich dniach urzędowania obecnego kierownictwa MZ skrytykował Stanisław Karczewski, wicemarszałek Senatu, wskazywany w gronie potencjalnych kandydatów na ministra zdrowia.
Ustawa o leczeniu niepłodności reguluje kwestie stosowania zapłodnienia in vitro. Od początku wzbudza w Polsce ogromne zainteresowanie i emocje.
Arcybiskup Henryk Hoser, stojący na czele zespołu do spraw bioetycznych Episkopatu Polski, uważa, że to najgorsza ustawa w dziejach polskiego parlamentaryzmu, ponieważ jest sprzeczna z Powszechną Deklaracja Praw Człowieka.
Wiceminister zdrowia Igor Radziewicz-Winnicki mówi, że przepisy chronią zarodki. Zakazane jest niszczenie zarodków zdolnych do prawidłowego rozwoju. Grozić będzie za to nawet do 5 lat więzienia. Zabrania się tworzenia zarodków w celach innych niż pozaustrojowe zapłodnienie. Zgodnie z ustawą, do sześciu ograniczona jest także liczba zapłodnionych komórek jajowych.
Skutki tej ustawy będą nieobliczalne – odpowiada ministerstwu zdrowia arcybiskup Henryk Hoser. Jego zdaniem, przyjęte prawo jest na rękę tym, którzy na in vitro zarabiają. Jak mówi arcybiskup, w czasie zapłodnienia pozaustrojowego dochodzi do “programowanej śmierci zarodków, które były chore ze względu na samą procedurę in vitro, przeprowadzaną w warunkach laboratoryjnych”.
Zgodnie z ustawą, z in vitro mogłyby korzystać małżeństwa oraz osoby we wspólnym pożyciu, potwierdzonym zgodnym oświadczeniem. (iar)