Poznajcie fabryki przy Piotrkowskiej w Łodzi [TOP 6]
Piotrkowska uważana jest za reprezentacyjną ulicę Łodzi. Od początku stanowiła oś centralną, wokół której rozbudowywało się miasto, bo była głównym traktem komunikacyjnym. Wiele osób nie wie, że za fasadami otaczających ją kamienic kryją się fabryki, obiekty zlokalizowane w podwórzach, gdzie też tętniła produkcja. Poznajcie sześć fabryk przy deptakowej części ulicy Piotrkowskiej. Ale zacznijmy od początku…
Pomysł na przemysłową Łódź miał właściwie jeden człowiek. Był to Rajmund Hiacynt Rembieliński, prezes Komisji Województwa Mazowieckiego, którego pomnik stoi przy al. Politechniki. To on wymyślił, by w miejscu niewielkiej osady na obszarze zwartej wtedy Puszczy Łódzkiej wznieść wielki ośrodek przemysłowy. Ten pomysł wsparli inni znaczący ludzie w Królestwie Polskim i tak do miasteczka zlokalizowanego nad kilkunastoma niedużymi rzekami przyjechali pierwsi ludzie interesu.
Najpierw byli to Niemcy, boć to naród zaradny jest i poukładany, i dlatego miasto szybko się zmieniało. Następnie pojawili się Żydzi. Za tymi pierwszymi przybyszami w miarę bogatymi (prawdziwie bogaci mieli się stać dopiero w Łodzi), przyszli następni Niemcy i kolejni Żydzi. Z pobliskich wsi, już po uwłaszczeniu, do pracy ruszyli polscy chłopi. Polskich przedsiębiorców, trzeba przyznać, nie było specjalnie wielu.
Poczęli tu ściągać ludzie różnego autoramentu. Obok tych, którzy chcieli uczciwie zarabiać swoje pieniądze, pojawili się i tacy, co chcieli zdobyć jak najwięcej, wszystko jedno jakim kosztem, byle szybko i niewielkim nakładem sił. Przybyło więc wielu oszustów i cwaniaków. I jeśli dziś uznajemy, że ojcami założycielami Łodzi są fabrykanci, to musimy pamiętać, że obok tych, co na względzie mieli tak dobro swoje, jak i innych, byli również i tacy, którzy za swą bezwzględnością mogliby w szranki stanąć z niejednymi, dobrze znanymi ludzkości gnębicielami –pisze Tomasz Włodkowski w posłowiu do Księgi Fabryk Łodzi.
Fabryki zaczęły więc rosnąć w Łodzi jak grzyby po deszczu. Nowe budowle wznoszono tam, gdzie można było wcisnąć kawałek murów, bo prawa obowiązujące w carskim imperium nie były pod tym względem zbyt surowe. Niektóre z fabryk były potężne jak średniowieczne zamki, inne, schowane w zaciszu kamienicznych podwórek.
Tak oto na początku XX wieku było w Łodzi prawie sześćset zakładów przemysłowych, z których niemal połowa wytwarzała produkty bawełniane i wełniane. Tym tekstem zapraszam na wycieczkę po raczej mniej znanych fabrykach. Tych, schowanych w zaciszu podwórek przy deptakowym odcinku ulicy Piotrkowskiej.