Prawie jak Londyn (felieton z 10.07.2015)
Możemy być z siebie dumni! Równamy do najlepszych, a Łódź od niedawna można śmiało porównać do Londynu. Podczas gdy stolicę Wielkiej Brytanii paraliżuje wielki strach pracowników metra, grupa łódzkich motorniczych postanowiła nie być gorsza i również zastrajkowała. Ale jak! Ich pomysł na protest to genialny, przemyślany plan, który zaskoczyć mógł największych strategów.
Tak naprawdę nie wiadomo ilu łódzkich motorniczych strajkuje. Dziennikarze chociaż bardzo próbowali, nie mogli do tego dojść. Związki zawodowe do protestu się nie przyznają, tym trudniej zidentyfikować tych, którzy walczą o lepsze jutro. Sprawy nie ułatwia również forma protestu, bo niezadowoleni pracownicy MPK postanowili prowadzić strajk włoski, polegający na skrupulatnym przestrzeganiu przepisów i jeździć na przykład zgodnie z ograniczeniami prędkości. W założeniu ma to pokazać jak nierozsądne te przepisy są i jak ich przestrzeganie źle wpłynie na funkcjonowanie komunikacji miejskiej. Bo skoro taki motorniczy ma przestrzegać ograniczenia prędkości, to tramwaje pewnie będą się spóźniać, albo w ogóle nie przyjeżdżać. Jedynym słabym ogniwem tego pomysłu są łodzianie, którzy jakoś dziwnie nie przejęli się spóźniającymi się tramwajami. Gdyby nie słuchali radia i nie czytali gazet, pewnie w ogóle nawet o żadnym strajku by nie wiedzieli. No tak to już jest, że jeśli ktoś od lat czeka na spóźniające się tramwaje, od lat nie może zdążyć na czas do pracy, albo próbuje odnaleźć na rozkładzie tramwaje widmo, to nie odróżni, czy coś jest nie tak celowo, czy może ze względu na protest. I to jest właśnie najlepsze. Taka forma protestu daje przeświadczenie, że strajk trwa w zasadzie w Łodzi od lat i biorą w nim udział wszyscy! Każdy spóźniony skład to przecież pstryczek w nos dla władz MPK, zatem nawet motorniczy, który o proteście nie słyszał, albo go nie popiera, chcąc nie chcąc, bierze w nim udział. To coś zupełnie nowego, nowatorskiego i oryginalnego. Teraz pewnie tą formą protestu zainteresują się inni.
Politycy mogliby na przykład strajkować poprzez nierealizowanie swoich obietnic, lekarze protestowaliby przez na przykład kolejki w przychodniach, policja przez wystawianie mandatów, a górnicy przez wydobywanie węgla. I wszyscy byliby szczęśliwi. Każdy mógłby protestować i nikt by nie ucierpiał.
Maciej Trojanowsk
Nazwa | Plik | Autor |
Felieton z 10.07.2015 | audio (m4a) audio (oga) |