Wartoprzeczytać
Straszny rok (felieton z 03.01.2014)
Spojrzałem w kalendarz i aż się przestraszyłem. Długo odsuwałem w sobie myśl, że ten rok właściwie to musi w końcu nadejść. No ale stało się. Mamy 2014 i nic tego nie zmieni. Można się żegnać ze spokojem, prostym życiem, radościami dnia codziennego. Ten rok wszystko zmieni, a co najważniejsze zatruje życie łodzian w sposób nieprawdopodobny. Upłynie pod hasłem wyborów.
Nie dość, że już wkrótce trzeba będzie wybrać przedstawicieli do Parlamentu Europejskiego, to jeszcze pod koniec roku trzeba będzie wybrać nowe władze miasta. A to wprost oznacza dwa razy więcej bilbordów, dwa razy więcej reklam, ulotek… Pewnie ulicą nie będzie można spokojnie przejść, a uciekać już nie trzeba będzie przed ludźmi natrętnie proszącymi o papierosa, czy drobne, ale przed ładnie ubranymi politykami. Jak filip z konopi będą wyskakiwać z każdej bramy, każdego podwórka. Najlepiej to w ogóle nie wychodzić z domu. Choć pewnie i to nikogo nie uchroni pred politycznym zgiełkiem, bo ostatnio bardzo modne stało się tak zwane prowadzenie kampanii door to door. To nic innego jak odwiedzanie w mieszkaniach wyborców, uśmiechanie się do nich, ściskanie rąk i obiecywanie złotych gór, które usypane zostaną zaraz po wyborach. Taką akcję zaczęła już prezydent Hanna Zdanowska przy okazji Budżetu Obywatelskiego, ale pewnie w jej ślady niedługo pójdą i inni. O spokojnych zakupach na rynku też zapomnijmy – tam będą zbierane podpisy pod wszelkiego rodzaju apelami, listami i inicjatywami. Zgroza!
A ile się obietnic wszyscy nasłuchają. Nie wykluczona na przykład, że ktoś tam obieca jeszcze ze 3 stadiony w Łodzi, inny z kolei będzie zapewniał, że jak dojdzie do władzy to przestanie budować trasę WZ, wielki dół zasypie i wszystkich przeprosi. Może nawet ktoś obieca łodzianom, że zlikwiduje korki. Co prawda wymagałoby to zakupu dla każdej rodziny helikoptera, ale przecież w czasie kampanii wyborczej ma się gest! Możnaby też przecież obiecać, że zlikwiduje się Straż Miejską, Policję i Straż Pożarną, a wykonywanie ich zadań zleciłoby się jakiejś tam zewnętrznej firmie, co zresztą wyszłoby taniej. Do tego pewnie ktoś innych dorzuci obietnice, że MPK będzie można jeździć za darmo, a łódzkie ulice się rozszażą, żeby każdy mógł w końcu spokojnie zaparkować Aż ciarki mnie przechodzą na myśl co tam politykom zrodzi się w głowach. Problem jest tylko jeden. W zeszłym roku zarówno prawa jak i lewa strona całkowicie wystrzelała się z obietnic braku podwyżek. Nie ma już chyba żadnej opłaty, którą można by obniżyć tak, żeby budżet nie rozleciał się na kawałki. Całe szczęście, że kiedy przyjdzie decydować o wysokości opłat na 2015 rok będzie już po wyborach. To zawsze jest furtka – obiecać coś, a później zrzucić wszystko na trudną sytuację ekonomiczną.
Tak czy inaczej życzę państwu w nowym roku wszystkiego dobrego, ale nade wszystko mocnych nerwów.
Maciej Trojanowski
Nazwa | Plik | Autor |