Tworzywo zrywa czapki – recenzja koncertu
Bartosz Florczak, nasz dziennikarz muzyczny, po koncercie Fisz Emede Tworzywo podobno nie spał dwie noce szukając czapki zgubionej na ich koncercie. Poniżej szczegóły sprawy piórem szukającego.

Łódź, 8.05.2015, Wytwórnia.
Po raz pierwszy miałem okazję oglądać koncert w trzeciej sali łódzkiej Wytwórni. Wnętrze nieco mniejsze od największego, dotychczas najczęściej wykorzystywanego, ma niezwykłą atmosferę. Bar i oświetlenie na końcu sali tworzą klubowy klimat, szczęśliwie nie ma jednak białego światła i krzykliwych neonów. Akustycznie również bez zastrzeżeń.
Fisz Emade Tworzywo przyjechali do Łodzi zagrać swojego Mamuta (jak powiedział Fisz na wstępie). Płytę nagrodzono ostatnio Fryderykiem. Bez dwóch zdań, jest produkcją na światowym poziomie, wygenerowała już kilka przebojów, dzięki czemu wszystkie koncerty na trasie ogląda komplet publiki. Jak to możliwe, że ostatnio każdy projekt podpisany nazwiskiem Waglewski, podbija i tak bardzo wysoko zawieszoną poprzeczkę ?
Nie tak dawno w Wytwórni Fisz i Emade, w towarzystwie nestora rodu, pokazali że do czynienia mamy z tercetem w stylu Messiego, Suareza i Neymara (chociaż wiadomo CR7 mistrz). Później do Łodzi przyjechali Voo Voo, by wspaniale zagrać materiał z nowej płyty, na koniec dostaliśmy koncertowe Tworzywo.
Nie ma sensu pisać o poszczególnych piosenkach i momentach piątkowego koncertu. Wystarczy odpalić w domowym zaciszu płytę Mamut i pomnożyć te emocje razy 10. To co uderza, to niebywała muzyczna erudycja braci Waglewskich.
Z jednej strony piszą genialne piosenki do tańca (Pył, Zwiedzam świat), by po chwili rozłożyć na łopatki balladą w stylu Tadeusza Nalepy (Ślady). Do tego dodajmy jeszcze porywające odkurzenie starego kawałka Magic Fly, francuskich elektroników z grupy Space. Horyzonty i otwarcie na muzykę różnych gatunków zawsze procentują.
Mimo, że Mamuta nagrano bez gitar, dodanie tego instrumentu do koncertowych aranżacji było świetnym pomysłem. Michał Sobolewski, który gra z Fiszem i Emade w zespole Kim Novak, zanotował kilka spektakularnych popisów gitarowych.
Słowem – klasa ! Począwszy od oszczędnej scenografii, opartej na grze świateł, przez nienachalne zachowanie muzyków (bez zbędnych: jak się bawicie, ale z czymś więcej, niż – dzięki) z lekkim humorem (podczas zapowiedzi utworu Wiosna 86 Fisz przypomniał o deathmetalowych korzeniach swojego brata) , po perfekcyjne wykonanie.
Pewnie, kiedy ma się do zagrania bardzo dobrą płytę, z bardzo dobrymi muzykami, w fajnym miejscu, granie koncertów to naprawdę wielka przyjemność. Z perspektywy słuchacza to widać i słychać. Czapki z głów.
Bartosz Florczak