Kwiat zwycięstwa, czyli kłopoty z pamięcią [Piszę, więc jestem – Joanna Sikorzanka]
Kiedy moja Mama wraz ze swoją matką opuszczała w styczniu 1945 roku zrujnowaną Warszawę, by znaleźć schronienie u przyjaciół w Łodzi, szukała butów, w których mogłaby – pieszo – pokonać ten dystans.
Nie miała nic, ze zburzonego rodzinnego domu przy ulicy Koszykowej zostały tylko gruzy, zdobycie czegokolwiek było niemożliwe. Gdy rozpoczęły swoją wędrówkę, w śniegu i mrozie, miała na nogach jakieś zniszczone pantofle, okrywała się pledem w kratkę, pamiętam go, przez długie lata służył nam potem jako koc do prasowania. Po kilku dniach, gdy już wydawało im się, że nie zdołają nigdzie dotrzeć, spotkały jadących ciężarówką żołnierzy radzieckich. Ci zaprosili je do samochodu, podwieźli do najbliższej miejscowości, a na pożegnanie jeden z nich podarował mojej Mamie buty, porządne, z onucami. Gdy wysiadły, Babcia szybko znalazła jakieś schronienie i ukryła na pewien czas swoją córkę, opowieści o kradzieżach i gwałtach dokonywanych przez Sowietów były przerażające.
Myślałam o tym obserwując wczorajszą Paradę Zwycięstwa w Moskwie, w czasie której przed oczyma zgromadzonych przejechały setki czołgów i samochodów opancerzonych, przeszło tysiące żołnierzy, przetoczono dziesiątki haubic, a ponad nimi krążyły bojowe samoloty i śmigłowce. Organizowane w 70. rocznicę zakończenia II wojny światowej uroczystości nazywa się też Putinowskim pokazem siły, a wielu historyków podkreśla, że Wielka Wojna Ojczyźniana jest dla większości Rosjan święta, zaś pamięć o niej jest czymś, co łączy ich najbardziej. W Rosji panuje przekonanie, że to Związek Radziecki wyzwolił świat od faszyzmu. Jednym z argumentów jest to, że straciło wówczas życie 25 mln Rosjan, co wobec – na przykład – 350 tysięcy w Wielkiej Brytanii wydaje się przesłanką nie do podważenia. A to że wcześniej podpisano porozumienie z Niemcami i okupowano ziemie sąsiadów? W 2014 roku Putin powiedział, że dzięki paktowi Ribbentrop – Mołotow ZSRR zyskał czas na lepsze przygotowanie się do wojny. Pisze o tym w swym artykule “Defilada mitów” Justyna Prus, analityczka Polskiego instytutu Spraw Międzynarodowych (“Polityka” nr 19), odwołując się także do postawy Rosji wobec Ukrainy, gdzie interwencja była konieczna, bowiem “[..] buszują tam siły neonazistowskie, które terroryzują cywili”, a przecież walka z faszyzmem to rzecz święta… Nie przeszkadza to jednocześnie w organizowaniu w Petersburgu zjazdu ultraprawicowych i neonazistowskich organizacji z całej Europy, w mieście, które w czasie II wojny, po okrążeniu przez Niemców, umierało z głodu – ocenia się, że zmarło wówczas ponad milion osób. Rok temu, gdy opozycyjna telewizja Drożdż zapytała, czy poddanie Niemcom Leningradu nie zmniejszyłoby cierpień jego mieszkańców – pisze Justyna Prus – do siedziby stacji wkroczyła prokuratura, a wicepremier Dmitrij Rogozin zażądał zwolnienia dziennikarzy.
Na uroczystości do Moskwy zaproszono przedstawicieli 68 państw, przybyły 23 delegacje, zabrakło tych najważniejszych, dawnych zachodnich aliantów, którzy w ten sposób protestują wobec polityki Rosji na Ukrainie i bezprawnej aneksji części terytorium. Białoruś, Kazachstan i Kirgistan zrezygnowały z tzw. georgijewskiej wstążki, nazywanej też kwiatem zwycięstwa, stała się ona według nich symbolem prorosyjskich separatystów i imperialnej polityki. Prezydent Niemiec Joachim Gauck w wywiadzie dla “Sueddeutsche Zeitung” powiedział, że złoży hołd poległym żołnierzom sowieckim, bowiem “należy im się wdzięczność i szacunek”, choć – dodał – rola, jaką Związek Radziecki odegrał w powojennej Europie jest bardzo kontrowersyjna. Pamiętamy – aresztowania żołnierzy AK tuż po wkroczeniu sowieckiej armii do Warszawy, sfingowane procesy, wyroki śmierci, gułagi, potem wymuszona, z pozycji siły, przyjaźń – tego nie da się wykreślić z naszej wspólnej historii. Irina Szczerbakowa, działaczka Memoriału, autorka książki “Rozdarta pamięć” twierdzi, iż “Ludzie nie rozumieją, że żołnierze radzieccy, którzy ponosząc ogromne ofiary pokonali nazistowskie Niemcy, nie mogli przynieść wolności Europie Wschodniej, bo sami nie byli wolni”. W tym właśnie, według niej, w braku rozliczenia się z własną historią, pełną cierpień wyrządzonych również własnemu narodowi, upatrywać należy wyjaśnienia także dzisiejszej polityki Putina.
Rozmawiano o tym również podczas obchodów 70. rocznicy zakończenia II wojny światowej w Gdańsku, gdzie spotkali się politycy z różnych krajów i historycy. Zastanawiano się nad tym, jak wygląda dzisiaj pamięć o tamtych wydarzeniach. Według prof. Normana Daviesa, Brytyjczyka, pełna jest niedopowiedzeń i mitów, jednym z nich jest powszechne przekonanie wśród wyspiarzy, że to oni wygrali tę wojnę; zdaniem historyka ze Stanów Zjednoczonych jest krótka – prof. Timothy Snyder twierdzi, że większość Amerykanów nie potrafiłaby powiedzieć, kto wyzwolił Auschwitz; z kolei prof. Stefan Troebst z Niemiec sądzi, że jego rodacy w ogóle niewiele wiedzą o tym, co działo się w tym czasie, nie chcą wiedzieć. Biorący udział w spotkaniu prezydent Ukrainy Petro Petroszenko mówił o stanie wojny, w jakiej znalazł się jego kraj i na koniec dodał -“Porzucenie nas będzie oznaczać porzucenie pamięci o ofiarach poprzednich wojen”. Ważne słowa, z którymi musimy się zmierzyć, niezależnie od naszych poglądów, uprzedzeń czy zapamiętanych krzywd.