Dyjak ma do skrzydeł przyczepioną złotą rybę
Marek Dyjak tym razem zagra koncert, który będzie promować jego biografię Polizany przez Boga. Urodzony 18 kwietnia 1975. W 1992 zdobył papiery hydraulika. Wystarczyło kilka rzeczy, by życie było pełne i szczęśliwe – robotnicze życie, żona robotnicza, robotnicza klitka w bloku. Zwykłe, proste życie, bez dłubania w niuansach duszy i serca. Chciał więcej. O samej książce najlepiej opowiadają jej autorzy, czyli Arkadiusz Bartosiak i Łukasz Klinke. KOncert i spotkanie 19 kwietnia w Wytwórni o godzinie 19.00.

Marek Dyjak to arsenał amunicji. Zadając kolejne pytania, otwierające szczelnie pozamykane skrzynie ze wspomnieniami, nigdy nie wiedzieliśmy na co trafimy, ale zawsze mieliśmy pewność, że będzie wybuchowo – to jedno ze zdań o Dyjaku, które padło z usta autorów książki. Dyjaka albo sie uwielbia albo nie do końca rozumie jego fenomen, Byłem na jego koncercie w Piotrkowie Trybunalskim, gzie mieszkał i skąd pochodzi jego była żona. Kotlet, piwko, wino, elegancka restauracja i peniuary wśród części publiczności. I opowieści Dyjaka o Śmierci, pijaństwie i metafizycznych lotach. Trochę jakby wyrwanego cmentarzowi, wciśniętego na siłę w garniak faceta posadzić w grzecznym towarzystwie. Troszkę jak w zoo. Hmmm, było to momentami wielkie, momentami żenujące i przez klimat i niedostatki wokalne. Jak sprawdzi się w wielkim klubie? nie mam pojęcia. Muzyków Dyjak ma rewelacyjnych, resztę sami Państwo ocenią. Warto pamitać, że śpiewa także piosenki z tekstem Łodzianina Jacka Bieleńskiego.
Autorzy książki piszą dalej: Wszyscy myślą, że Dyjak to świetny wokalista, rasowy pijak i niedoszły samobójca. My staraliśmy się odnaleźć prawdziwą naturę Marka, tę mniej znaną i oczywistą. Wrażliwego człowieka skrytego pod maską prostolinijności, pogodnego faceta w przebraniu depresyjnego mruka i radykalnego komentatora rzeczywistości, którego metafor nie przebiją najwięksi poeci.
Trudno powiedzieć, kim właściwie jest Dyjak. Żulem i barowym grajkiem – jak sam o sobie mówi. Bardem, polskim Tomem Waitsem – jak chcą wielbiciele. Najbardziej prawdziwym głosem na polskim rynku muzycznym – jak ocenia krytyczka muzyczna, nauczycielka śpiewu Elżbieta Zapendowska. Dyjak to Dyjak – mówią przyjaciele. Facet, który żył po bandzie, pił po bandzie, aż dotarł do końca drogi. On też tak czuł.