Pamięć wyklętych [Piszę, więc jestem – Joanna Sikorzanka]
Kiedy o nich myślę, przychodzi mi na myśl Lalek. Dlaczego on? Byli przecież inni, z bardziej znanymi życiorysami, jak chociażby gen. August Emil Fieldorf – Nil, Zygmunt Szyndzielorz – Łupaszka, Józef Kuraś – Ogień, Stanisław Sojczyński – Warszyc czy Łukasz Ciepliński – Pług. Ale to Lalek był tym, który walczył i ukrywał się najdłużej, jeszcze w 1963 roku; zginął w obławie zorganizowanej przez MO i SB. Był ostatnim żołnierzem polskiego podziemia antykomunistycznego i niepodległościowego. Jednym z żołnierzy wyklętych.
![Pamięć wyklętych [Piszę, więc jestem - Joanna Sikorzanka] 1 12389 830fda0eb65441509551020228b443f2](/wp-content/archiwum/files/12389-830fda0eb65441509551020228b443f2.jpg)
Lalek, Laluś, Laleczka, a tak naprawdę sierżant Józef Franczak, uczestnik kampanii wrześniowej 1939 roku, żołnierz Związku Walki Zbrojnej i Armii Krajowej – przymusowo wcielony do Wojska Polskiego, zdezerterował nie mogąc pogodzić się z wykonywaniem przez niektóre oddziały wyroków śmierci na AK-owcach. Tropiono go przez 18 lat. W tym czasie w Polsce powstawały szkoły i fabryki, realizowano kolejne plany gospodarcze, poeci pisali wiersze, chodzono na dansingi, jeżdżono na wczasy. W roku, w którym go zastrzelono – 1963 – poszłam do trzeciej klasy szkoły podstawowej. W Opolu odbył się I Krajowy Festiwal Polskiej Piosenki, w kinach wyświetlano “Godzinę pąsowej róży”, Włodzimierz Lubański strzelił swojego pierwszego gola, a Karol Wojtyła został mianowany na arcybiskupa metropolitę krakowskiego. Tierieszkowa poleciała w kosmos, prezydent J.F.Kennedy – na kilka miesięcy przed swoją śmiercią – zapewniał w Berlinie Zachodnim – “Ich bin ein Berliner”, zespół The Beatles nagrał pierwszą płytę, a w Waszyngtonie Martin Luther King powiedział “I have a dream”…
21 października 1963 roku, o godz. 15,40 Lalek został zastrzelony. W nocy służby specjalne dokonały bezimiennego pochówku na cmentarzu w Lublinie. Cztery dni później rodzina wykopała jego, nagie, pozbawione głowy, ciało – o “zdjęciu głowy ze zwłok Józefa Franczaka” zdecydował prokurator powiatowy. W marcu 2008 roku prezydent Lech Kaczyński nadał pośmiertnie sierżantowi Franczakowi, żołnierzowi podziemia, który wraz z kolegami z oddziału wykonywał kary chłosty i śmierci na tajnych współpracownikach UB i członkach PPR, Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski. Już w latach 90. ubiegłego wieku rozpoczął się proces przywracania pamięci o żołnierzach wyklętych, którzy – tak jak dowódca Lalka – mjr Hieronim Dekutowski – Zapora nie złożyli broni po 1945 roku i walczyli o niepodległość. Zrehabilitowano ich, a sąd wojewódzki w Warszawie, w 1994 roku, unieważniając wyroki śmierci, jakie otrzymali, napisał w uzasadnieniu, iż “żołnierze AK […] i WiN byli zmuszeni do przeciwstawienia się zbrojnej masowej eksterminacji, poprzez walkę zarówno z oddziałami NKWD, jak i wspierającymi je formacjami polskimi tj. milicją, UB i tzw. Wojskami Wewnętrznymi […] Sąd Najwyższy określa to obecnie w swoim orzecznictwie jako prawo do zbiorowej obrony koniecznej.”
Skazany na siedmiokrotną karę śmierci mjr Dekutowski został stracony w mokotowskim więzieniu. Miał 31 lat. Podobno w celi śmierci nie mógł stanąć na nogi, połamano mu je. Miał także połamane ręce, wybite zęby, uszkodzone żebra, zerwane paznokcie. Jedna z wersji o jego śmierci mówi, że wciśnięto go do worka, powieszono pod belką i strzelano doń, biegając dokoła. Jego miejsce pochówku było przez długi czas nieznane. Dziś wiadomo, że ciało Zapory, a także ciała jego żołnierzy wrzucono do dołu śmierci na tzw. Łączce na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. O rozpoznaniu szczątków mjr Hieronima Dekutowskiego IPN oficjalnie poinformował w sierpniu 2013 roku.
Jak wiadomo w latach 1948 – 56 w tym miejscu potajemnie zakopano zwłoki kilkuset ofiar. Do tej pory wydobyto szczątki około 200 osób, trwa identyfikacja. W najbliższy wtorek, 3 marca, w Centralnym Muzeum Włókiennictwa w Łodzi zostanie otwarta wystawa autorstwa Piotra Życieńskiego – “Milcząc, wołają” – poświęcona poszukiwaniom miejsc pochówku ofiar systemu komunistycznego, prowadzonym w kwaterze “Ł” na Powązkach. Prezes IPN – Łukasz Kamiński i sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa – Andrzej K. Kunert podkreślają, że “naszym oczywistym obowiązkiem jest podjęcie próby zapewnienia godnego pochówku każdej osobie represjonowanej i zamordowanej przez reżim komunistyczny za wierność przysiędze Rzeczpospolitej, obronę honoru i niepodległości Ojczyzny, dochowanie wiary i wartości patriotycznych.” Być może przyjdzie taki czas, gdy zostaną zidentyfikowane szczątki ppłk Łukasza Cieplińskiego – Pługa, straconego 1 marca 1951 roku. To wtedy właśnie wykonano wyroki śmierci na kierownictwie IV Komendy Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość i dziś do daty tej odwołujemy się, bowiem – obchodzony od 2011 roku – Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych przypada na 1 marca. Być może odnajdzie ktoś czaszkę , w której będzie medalik? Ten medalik – jak wspomina jeden ze współwięźniów – Pług miał włożyć do ust przed wyprowadzeniem do celi śmierci. Być może, choć ostatnio prace prowadzone na Łączce przez zespół prof. Krzysztofa Szwagrzyka zostały przerwane. Przemysław Dakowicz – poeta, eseista, krytyk literacki, który przypatrywał się pracom wykopaliskowym i uczestniczył w nich jako wolontariusz, w “Afazji polskiej” napisał – “Przywrócenie tożsamości zgruchotanym ciałom jawiło mi się jako przywracanie tożsamości całej wspólnocie. To nasz zbiorowy kod DNA został poddany badaniu. Dowiadując się, kto leżał w dołach śmierci na Powązkach, zyskiwaliśmy wiedzę o sobie samych […]”, a prof. Szwagrzykowi i jego zespołowi zadedykował wiersz “Powrót” –
Wysuwają się z nor, lepianek, schowków
pod stodołą, z wądołów leśnych, z melin
zimnych, śmierdzących.
[…]
Schodzą się. Z dziurami w głowach, w klatkach
na serce. Zsuwają ze strychów, z poddaszy.
Uchodzą z okrążenia, wymykają się obławie.
[…]
Patrz, skośny promień pada
na rozdrobnione ciała.
Wyjawione.
Odliczone.
Obecne.