Łodzianin nie ukończył Yukon Arctic Ultra 2015. Trafił do szpitala
Michał Kiełbasiński, pierwszy w historii Polak w Yukon Arctic Ultra trafił do szpitala z powodu poważnych odmrożeń u rąk i nóg. Z trasy jednego z najtrudniejszych na świecie biegów typu Trail Run, łodzianin został ewakuowany helikopterem po godzinie pierwszej czasu polskiego. Michał jest pod opieką szpitala w Whitehorse. Jego życiu obecnie nie zagraża niebezpieczeństwo.

Ten artykułmożesz również przeczytać w mobilnej aplikacji Radia Łódź. Kliknij i dowiedz się więcej.
Michał Kiełbasiński brał udział w biegu Yukon Arctic Ultra 2015, którego trasa prowadziwzdłuż granicy Kanady z Alaską. Od White Horse do Dawson, 700 kilometrów w środku zimy. Bieg rozpoczął się w niedzielę, 8 lutego.W Yukon Arctic Ultra startują uczestnicy z kilkudziesięciu państw, z czego jedynie około 15 proc. kończy bieg.
Łodzianin przed wyjazdem mówił w naszym studiu, żenajtrudniej będzieprzezwyciężyć wahania temperatury: – Problemem będzie temperatura. W zakresie od plus pięć stopni Celsjusza do minus sześćdziesiąt. Mogę się spodziewać każdej. I to jest właśnie najtrudniejsze w tych zawodach. Łatwiej byłoby chyba poruszać się przy stałej niskiej temperaturze, niż przy zmiennej. To jest wielki dystans, to jest kilkanaście dni zawodów, gdzie te temperatury mogą się zmienić i z tym właśnie trzeba będzie sobie poradzić.
I właśnie minusowa temperatura przerwała bieg Michała. Polakzostał zabrany do szpitala z miejsca oddalonegozaledwie 25 kilometrów od kolejnego punktu kontrolnego. Powodem są poważne odmrożenia u nóg i rąk.
Nimłodzianinzostał wykluczony z wyścigu jego GPS wrócił do formy i potwierdził jego drugą pozycję. Wyjaśnijmy, że blisko dobę temu jego nadajnik przestał działać prawidłowo.
Michał Kiełbasiński jest pod opieką lekarzy i jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Na facebookowej stronie łodzianin napisał:
Drodzy Przyjaciele !Trudno mi teraz wyrazić słowami, to co się kłębi w mojej głowie. Dzięki Waszemu entuzjazmowi i bezgranicznemu i bezwarunkowemu wsparciu, uwierzyłem, że w tej wyprawie reprezentuję nie siebie samego, ale Was wszystkich, którzyście mizaufali. Nie dotarłem i nie dotrę do Dawson. Nie pokonam ścieżki Wielkiej Przygody. Nie spełnię żadnej z obietnic jakie Wam składałem. Zamiast tego zafundowałem Wam, tysiącomprzyjaciół, znajomych, nieznajomych najbardziej ponury żart jaki potrafię sobie wyobrazić. Zakpiłem sobie z nas wszystkich kończąc zmagania po zaledwie 24 godzinach. Powiedzieć – Przepraszam, to nic nie powiedzieć. Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że za rok, dwa, stanie tu na starcie ktoś naprawdę godny by Was reprezentować. Z kolei mi samemu towarzyszyć będzie gorzki smak świadomości, że nie będę to ja…Michał Kiełbasiński
Whitehorse, Kanada 10.02.2015
