Sieradz. Pożar w bloku mieszkalnym
W godzinach porannych, w sobotę, 10 stycznia wybuchł pożar w sieradzkim wieżowcu.

Spłonął jeden pokój w mieszkaniu na piątym piętrze. Mieszkańcy wezwali pomoc przed godziną dziewiątą. Na miejsce przyjechało sześć jednostek straży pożarnej ze specjalnym wysięgnikiem. Pożar udało się jednak ugasić od wewnątrz. Gdyby nie było to możliwe, ogień mógłby się rozprzestrzenić, tłumaczy młodszy brygadier Jarosław Wasylik. Gaszenie z zewnątrz byłoby trudne, ponieważ wjazd przeciwpożarowy i miejsce przeznaczone do ustawienia sprzętu ratowniczego zastawiały prywatne samochody. – Cały czas na sieradzkich osiedlach tworzymy systemy, ale one, jak widać, nie zawsze traktowane są poważnie przez mieszkańców. Wciąż na drogach pożarowych znajdują się samochody – dodaje Jarosław Wasylik.
Prawdopodobną przyczyną pożaru było zwarcie instalacji elektrycznej. Właścicielce mieszkania nic się nie stało, sama wyszła do sąsiadów by wezwać pomoc. Podtruciu uległy dwie osoby, które uciekały zadymioną klatką schodową. Zabrano je do szpitala. Przed przyjazdem służb ratowniczych z bloku wyszło około 30 osób, tyle samo ewakuowali strażacy. Teraz szacowane są straty w spalonym lokalu i mieszkaniach poniżej zalanych w czasie akcji.