Wygrani wśród przegranych (felieton z 20.11.2014)
Układanka polityczna po tegorocznych wyborach samorządowych brutalnie pokaże wszystkim wyborcom, że tak naprawdę nic im do tego, kto rządzi. Wyborcy liczą się tylko w momencie wrzucania karty do urny później ich zdanie i opinia interpretowane są na różne sposoby, zazwyczaj najbardziej wygodne dla polityków. Może to wina systemu, może to wina samych wyborców, którzy za bardzo rozpuścili rządzące elity, ale trzeba sobie powiedzieć wprost – po tych wyborach to przegrani będą wygranymi, a wygrani przegrają.
Największym wygranym w stolicy województwa może czuć się Tomasz Trela z SLD, który w wyborach prezydenckich zdobył zaledwie nieco ponad 9% głosów. Wydawać by się mogło, że klęska, że tragedia i równia pochyła w dół. Nic bardziej mylnego! To Sojusz pod przywództwem swojego lidera rozdaje teraz karty. Zdobyłprzecież 7 mandatów w Radzie Miejskiej i jedno miejsce w gabinecie wiceprezydenta. Wszystko przez to, że zwycięzca tych wyborów, czyli Platforma Obywatelska jest tak naprawdę wielkim przegranym. Już była w ogródku, już witała się z gąską, już mogło się wydawać, że ponad 50% poparcie dla prezydent Hanny Zdanowskiej przełoży się na wyborczy wynik partii. A tu niespodzianka! O jeden mandat mniej niż oczekiwano i można się żegnać z marzeniami o nieograniczonej władzy. Trzeba się prosić przyszłego koalicjanta o rozwiązanie sprawy z Markiem Żydowiczem, o budowę Nowotargowej, o przyjęcie planów zagospodarowania przestrzennego Nowego Centrum Łodzi i kilka jeszcze innych spraw odkładanych na po wyborach, kiedy będziemy mieli już większość. A koalicjant może teraz z założonymi rękoma się uśmiechać i słuchać propozycji zwycięzców, narzucając oczywiście swoje warunki programowe i te dotyczące stanowisk dla partyjnych działaczy. A zatem przedstawiciel partii, która otrzymała najmniejszy mandat zaufania od wyborców, wśród tych, które dostały się do Rady Miejskiej, będzie miał ogromny wpływ na to, co się w mieście dzieje.
W województwie nie jest lepiej. Zwycięzcy wyborów do Sejmiku będą w opozycji, a ci, którzy ex aequo zajęli 2 miejsce biją się już między sobą o to który z nich jest bardziej równy wśród równych i komu należy się stanowisko marszałka województwa. Jedni jadą do Warszawy inni z kolei przyjmują uchwały zarządu partii. Tak żeby wszystkim wyjaśnić kto decyduje o obsadzeniu najważniejszych stanowisk. A wyborcy? Nimi to się zajmiemy najwcześniej za 3 lata. Jakąś rekonstrukcje się zrobi i będzie dobrze.
Może jestem idealistą i może tak to faktycznie w demokracji powinno wyglądać, że wyborcy tylko karty rozdają, a do gry zasiadają politycy. Jednak im dłużej na to patrzę tym większy czuję niesmak i mniej się dziwie, że coraz trudniej w kraju okrupierów.
Maciej Trojanowski
Nazwa | Plik | Autor |
felieton 281114 | audio (m4a) audio (oga) |