Wybory prezydenckie najgorsze dla PO i PiS od 20 lat?
To mogą być najbardziej zdepolaryzowane wybory prezydenckie dla PO i PiS od 20 lat. Tak wynika z sondaży, które pokazują, że po raz pierwszy od 2005 roku prawie 1/3 wyborców może nie poprzeć ani kandydata Platformy Obywatelskiej, ani kandydata Prawa i Sprawiedliwości.
Wpływ na to może mieć fakt, że w wyborach startują kandydaci trochę zastępczy. To nie jest starcie gigantów, jak kiedyś Tuska z Kaczyńskim – mówił w Radiu Łódź Leszek Jażdżewski, publicysta i redaktor naczelny „Liberte!”.
Kto najwięcej zyskał, kto stracił?
Jak dodał, ostatni raz tak słaba polaryzacja była podczas pierwszej tury wyborów prezydenckich w 1990 roku, gdy o głosy Polaków walczyli Lech Wałęsa i Stanisław Tymiński.
Rośnie grupa wyborców zmęczona coraz bardziej jałowym podziałem. Niektórzy nie chcą wybrać pomiędzy centroprawicą i skrajną prawicą. Myślę, że jest szansa, że te wybory coś rozhermetyzują w Polsce – stwierdził gość Michała Dąbrowskiego.
Skomentował także sondażowe poparcie dla poszczególnych kandydatów, a także ich kampanie. Jego zdaniem, Rafał Trzaskowski ma największe szanse, ale ta kampania nie była wybitna.
Zostały wybrany kosztem Sikorskiego, czego wielu wyborców PO nie może odżałować. Został wybrany, dlatego, że przyciągał do siebie wyborców, którzy PO i Tuska nie darzyli i nie darzą sympatią. Szczególnie, takich o progresywno-lewicowej orientacji. W tej kampanii stracił tych wyborców. Umizgi w stronę centroprawicy nie skończyły się żadnym przepływem wyborców o „mentzenowej” orientacji. Z tego punktu widzenia uważam, że popełnił strategiczny błąd – mówił Leszek Jażdżewski.
Z kolei Karol Nawrocki, zdaniem gościa Radia Łódź, miał dobrą kampanię, ale nie powinien pełnić funkcji publicznych.
Jest wielu drobnych cwaniaczków i krętaczy, którzy funkcjonują w Polsce, ale nie każdy z nich kandyduje na prezydenta. Z tego punktu widzenia Nawrocki moralnie nie spełnia kryteriów standardów. Myślę, że kiedyś nie nie byłby wyselekcjonowany przez Prawo i Sprawiedliwość, a to pokazuje tylko postępujący cynizm polskiej polityki. Z niczego był w stanie ulepić siebie jako reprezentanta prawej strony. Mimo że wyszły różne rzeczy, w tym przede wszystkim mieszkanie i to, jak zachował się wobec starszego człowieka, który chyba nie w pełni kontrolował swoje życie, nie musi się martwić o wejście do drugiej tury. Ba, jeśli będzie blisko remisu w pierwszej, to dynamika będzie mu sprzyjać w drugiej turze – komentował redaktor naczelny „Liberte!”
Sławomir Mentzen z Konfederacji domyka podium. Jeszcze w marcu jego poparcie sięgało 20 procent i mówiło się, że to on może wejść do drugiej tury zamiast Nawrockiego.
Wygrywa jako kandydat na influencera, szczególnie na Tik Toku. Gdy jednak ludzie zaczynają poważnie rozpatrywać go jako kandydata i chcą zapoznać się z jego osobowością, która nie jest szczególnie przyjazna ludziom, to Mentzen traci – mówił gość Radia Łódź.
Poparcie dla Szymona Hołowni z Trzeciej Drogi przekracza w większości sondaży 5 procent, ale i tak marszałek sejmu może być największym przegranym tej kampanii.
Podbudował się debatami, które są jego najmocniejszą stroną. Pytanie tylko, do kogo on mówi, gdzie są wyborcy Hołowni? Jakie trzeba mieć poglądy, żeby na niego zagłosować? Siłą przyzwyczajenia do jego osobowości jest to, że on w sondażach ma te 8 proc. poparcia – zauważył rozmówca Michała Dąbrowskiego.
Zarówno Magdalena Biejat z Nowej Lewicy, jak i Adrian Zandberg z partii Razem, mają poparcie w okolicach 5 procent.
Zandberg ma nad Biejat przewagę osobowości i zdolności wypowiadania się. Biejat z kolei zapunktowała tym, że przedstawiła się jako polityczka, a nie influencerka. Zandberg jest lewicowym Mentzenem, tzn. można go popierać i cieszyć się tym, jak występuje, natomiast nie ma wpływu na rzeczywistość. Biejat pokazuje, że jest dziewczyną, która dowodzi – mówił Leszek Jażdżewski.
Wybory prezydenckie – I tura – już w niedzielę (18 maja).