Pod prąd na A2. 3 osoby nie żyją
Na autostradzie A2 w pobliżu Strykowa (między węzłami Stryków i Łódź Północ) doszło wczoraj (2 lutego) do czołowego zderzenia dwóch samochodów osobowych. W wypadku zginęła 66-letnia kobieta, która jechała pod prąd.
Do podobnego wypadku, także na autostradzie A2 doszło w sobotę (1 lutego) pomiędzy węzłami Wiskitki i Skierniewice. W wyniku obrażeń doznanych w czasie kolizji, w niedzielę w szpitalu zmarł 48-letni mężczyzna. Wcześniej na miejscu zginął 68-letni kierowca jadący pod prąd.
GDDKiA zdecydowanie zaprzecza zarzutowi o nieprawidłowe oznakowanie łódzkich odcinków autostradowych.
– Jeżeli chodzi o oznakowanie, jest ono jak najbardziej prawidłowe. Jeżeli je prawidłowo interpretujemy i stosujemy się do niego, nie mamy możliwości wjechania pod prąd na autostradę. Możemy domniemywać z bardzo dużym prawdopodobieństwem, że przyczyną niedzielnego dramatu było to, że osoba kierująca pojazdem zawróciła jadąc po autostradzie – mówi Maciej Zalewski z łódzkiego oddziału GDDKiA.
Na autostradach nie wolno zawracać ani cofać. Policja przypomina, że w przypadku przejechania miejsca, w którym chcieliśmy zjechać z autostrady, należy jechać dalej do następnego zjazdu.
– Gdy zorientowaliśmy się, że wjechaliśmy na autostradę pod prąd, to nie jedźmy do kolejnego zjazdu, bo jest on oddalony nawet o kilkanaście kilometrów. Stwarzalibyśmy niebezpieczeństwo dla innych kierujących, którzy jadą prawidłowo, z dużą prędkością i nie spodziewają się, że ktoś na autostradzie może jechać pod prąd – podkreśla mł. asp. Mateusz Piliński z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.
Jak pokazują przypadki z ostatniego weekendu jazda autostradą pod prąd jest jednym z najbardziej niebezpiecznych zachowań na drodze. Tego typu wypadki przeważnie powodują śmierć wielu osób, także tych, które nie zawiniły w czasie zdarzenia.
op. mal, FS