TOP 7 filmów o rowerach, rowerzystach i z rowerem w roli głównej
1. Mój rower
Rowerowy, bardzo łódzki hit: nie dość, że nakręcony w Łodzi, wyreżyserowany przez łodzianina – Piotra Trzaskalskiego, to jeszcze w roli Włodka wystąpił, także łodzianin, wybitny jazzman Michał Urbaniak. Do tego zestawu dodajcie obecność Artura Żmijewskiego, którego obraz pielęgnujecie w pamięci, jako niezrównanego serialowego „Ojca Mateusza” ścigającego na rowerze groźnych przestępców w Sandomierzu. No i mamy film o mężczyznach, trzech pokoleniach, którzy nagle pod wpływem zniknięcia jednej kobiety, dowiadują się „o co chodzi” w męskich relacjach. W tym wszystkim rower jest nie tylko gadżetem pokoleniowym, ale też metaforą podróży, czyli życia w ogóle. Wzruszycie się filmem, muzyką i rolą Michała Urbaniaka.
2. E.T.
Za ten film kosmici powinni postawić Stevenowi Spielbergowi pomnik, bo nikt jeszcze nie wyprodukował, tu na ziemi, tyle dobrego PR-u przybyszom z innych cywilizacji. Co dziwne, po ponad 20 latach od jego powstania, „E.T.” nadal wyciska łzy widzom i to nie z powodu tego, jak wyglądała mała, grająca jedną z głównych ról, Drew Barrymore. I tak, mamy zagubionego, uroczego kosmitę z żarówką w palcu, który dysponuje wyjątkowo skąpym słownictwem, ale ma bardzo wielkie serce. Jego problemem jest brak mapy i środka transportu do domu. I tu wkracza rower albo rowery, które latają i unoszą rowerzystów w powietrzu z podróżującym z nimi w koszyku uroczego aliena. Ich wizerunek na tle pełni księżyca znają niemal wszyscy. Film kończy się dobrze, ale na smutno, a widzowie pozostaną z filmem w sercach, zgodnie z testamentem autorstwa „E.T.”: „I’ll be right there”.
3. Złodzieje rowerów
Film moralitet: nie kradnij, a już na pewno nie kradnij rowerów. Włoskie kino z 1948 roku w reżyserii Vittoria De Siki, nagrodzone Oscarem dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego. Antonio, główny bohater tego dramatu przez cały film będzie szukał w Rzymie skradzionego mu roweru. Te dwa kółka nie są tylko „rowerem” to narzędzie, dzięki któremu może plakatować miasto i utrzymać rodzinę. Dodatkowo wykup dawnego roweru Antonia z lombardu sfinansowała żona, wyprzedając rodowe dobra, czyli prześcieradła. Antonio wraz z synem intensywnie poszukują roweru, natykając się co rusz na ślady złodziejaszka. Ostatecznie ekranowi bohaterowie decydują się na desperacki krok. Obejrzyjcie, aby wzmocnić kręgosłup etyczny oraz dla starego dobrego europejskiego kina. Po prostu: odjazd!
4. Życie jest piękne
Roberto Benigni tym oscarowym filmem udowodnił, że życie jest piękne, jeśli ma się bogatą wyobraźnię i jeszcze bogatszą kreatywność, ale nade wszystko lubi się jeździć rowerem. To zdaje się jeden z niewielu, o ile nie jedyny film, który przedstawia historię Holocaustu w komediowej formie. Bohaterom jednak do śmiechu nie jest. Guido, mieszkaniec toksańskiej miejscowości, ma w planach założenie księgarni, ale podróżując rowerem – to jego nieodłączny atrybut – wpada na kobietę, która okaże się największą miłością jego życia. Dzieli ich zarówno pochodzenie jak i status społeczny, ale przecież nic nie przeszkodzi prawdziwej miłości. Wkrótce sielankę ich małżeństwa przerywa nie tylko wojna, ale też zesłanie Guido i jego małego syna do obozu koncentracyjnego, gdzie główny bohater za wszelką cenę chroni dziecko przed brutalną rzeczywistością, którą traktuje jak scenografię zabawy. Ten pomysł warto wykorzystać w czasach nam współczesnych. Reżyserowi i odtwórcy udało się stworzyć przejmujący komediodramat, jednocześnie uniknąć patosu. Do tego film jest piękną afirmacją życia i miłości, także ojcowskiej. A rower? Scena rowerowej kolizji z piękną Dorą i zakochanie od pierwszego wejrzenia, zostanie z wami na zawsze.
5. Trio z Belleville
Francuska animacja dla dorosłych, autorstwa Sylvaina Chometa, jest niedocenianym dziełem sztuki. Jedyną pasją osieroconego, wychowywanego przez babcię, chłopca o imieniu Champion jest rower. Wkrótce pasja przekształca się w regularne treningi, co po latach skutkuje startem w najsłynniejszym kolarskim wyścigu Tour de France. W trakcie jego trwania Champion zostaje porwany, a na jego poszukiwania wyrusza nieustraszona babcia i pies. Wszyscy trafiają do amerykańskiego miasteczka Belleville, gdzie spotykają dawne gwiazdy estrady, które skutecznie włączają się w poszukiwanie Championa i ukaranie porywaczy. Film łączy absurd z groteską i karykaturą. Ma także wyjątkowy klimat i piękną oprawę muzyczną. Dla rowerzystów uwielbiających czarny humor, którzy nigdy nie wystartują w „Wielkiej Pętli”.
6. Ikar
Ten film dokumentalny to pogrożenie palcem nieuczciwym rowerzystom, zwłaszcza takim, którzy chcą być sportowcami i zażywają środki dopingowe. Nagrodzony Oscarem „Ikar” przedstawia historię amerykańskiego kolarza, który staje się dopingowym królikiem doświadczalnym, aby sprawdzić prawdziwe skutki uboczne stosowania niedozwolonych substancji. Wkrótce trafia na rosyjskiego naukowca i ujawnia gigantyczną aferę dopingową wśród rosyjskich olimpijczyków. Ten film jest także o ściganiu się i rywalizacji, ale nie sportowym, a raczej mafijnym, z międzynarodową opinią, polityką, ludzkim zdrowiem i życiem. A zatem jeśli wybieracie rower, to „jedziecie” na wodzie mineralnej. Żadne sklepy z cudami z darknetu nie wchodzą w tę grę. Nie skręcajcie w niebyt i ciemność, bo jeżdżąc na rowerze, musi was interesować tylko prosta, jasna droga.
7. Co mi zrobisz jak mnie złapiesz
Kultowa komedia Stanisława Barei jest pełna cytatów i scen, które funkcjonują w powszechnej komunikacji, a ich nieznajomość może każdego wykluczyć towarzysko. Grany przez Krzysztofa Kowalewskiego dyrektor Pol-Pimu Tadeusz Krzakoski musi uknuć potężną intrygę, aby związać się z córką partyjnego, ważnego działacza. W tym celu pomaga mu Bronisław Pawlik, czyli fotograf Ferde, który powinien dostarczyć zdjęcia potwierdzające zdradę żony Tadeusza i sfinalizować rozwód. Wiadomo, najłatwiej jest wykonać takie zadanie jeżdżąc rowerem. Dobrze, aby był najlepszy, a tylko takimi dysponowali kolarze. Scena, w której trener zatrzymuje jednego z zawodników, zabiera mu rower, a potem zostawia kolarza na środku drogi, jest koszmarem dla uczestników peletonów. Jak widać, porwania kolarzy lub ich rowerów nie są rzadkimi filmowymi motywami. Rozważcie zatem, czy nie lepiej zostać w domu i nabierać prędkości w, jakże zdrowej, konsumpcji filmów na bezpiecznej kanapie w pokoju.
Reni Jusis śpiewała „Uaha rowery dwa”, my przedstawiliśmy rowerów aż siedem. W historii kina było ich znacznie więcej. Wystarczy przypomnieć scenę z polskiego filmu „Sara”, gdzie „kolarskiej pasji” (jeżdżąc po pokoju) oddawali się Agnieszka Włodarczyk i Bogusław Linda. Na dwóch kółkach podróżowały także siostry zakonne w serii „U pana Boga…”. Jak sami widzicie, TOP 7 można byłoby znacząco poszerzać. Tradycyjnie, czekamy na wasze komentarze.
Do zobaczenia przy okazji następnej „topki”