Pożar niebezpiecznych odpadów w Zgierzu?
W ubiegłym roku, jak podaje portal tvn24.pl, na składowisku odpadów w Zgierzu zainstalowano kamery za 100 tysięcy złotych, które miały monitorować sytuację i spowodować szybką reakcję służb. W tym roku do samozapłonu doszło po raz pierwszy dopiero w kwietniu, ale jak mówi zgierski radny Przemysław Jagielski, w krytycznym momencie system nie zadziałał.
– Zaraz po tym, jak zobaczyliśmy, że “gejzer jest czynny”, powiadomiliśmy służby. Przyjechała straż pożarna. Natomiast nasz monitoring tego nie wychwycił, a to oznacza, że pieniądze wyrzucane są w błoto, bo mieliśmy mieć system, który będzie nas powiadamiał i natychmiast uruchamiał służby – podkreśla Przemysław Jagielski.
Komendant Straży Miejskiej w Zgierzu twierdzi, że było to niewielkie zarzewie, a dym łudząco podobny do mgły był już kilkukrotnie przyczyną fałszywych alarmów na składowisku toksycznych odpadów w Zgierzu.
– Patrol straży miejskiej, który udał się na miejsce, stwierdził, że nie jest to pożar – mówi Dariusz Bereżewski.
Radni i mieszkańcy Zgierza postulują, żeby obraz z kamer na składowisku był w czasie rzeczywistym udostępniony w sieci, podobnie jak obraz z kamery na zgierskim magistracie. Na razie władze miasta nie przychyliły się do tej propozycji. Film z drona, pokazujący kwietniowy pożar składowiska, obejrzało prawie 1,5 miliona internautów.