Trwa walka o życie 8-letniego Maksa Mazurka z Działoszyna. Zakres pomocy zatacza coraz szersze kręgi, by zebrać astronomiczną kwotę 16 mln złotych na zatrzymanie zaniku mięśni u chłopca. Im później podany lek, tym większego spustoszenia w organizmie dziecka zdąży dokonać choroba.
fot. materiały prywatne
Terapia genowa w Stanach Zjednoczonych to, zdaniem specjalistów opiekujących się Maksymilianem, jedyna szansa na jego uratowanie. Jak mówi Monika Mazurek, mama chłopca, odkąd jej syn ukończył 7. rok życia, dystrofia Douchenne’a przyspiesza.
Zaczyna już tracić mobilność, choroba obejmuje motorykę małą i dużą. Cały czas zanikają również mięśnie, a przecież organizm się z nich składa. Serce także jest mięśniem i dopóki bije, to bije… Nie wiem kiedy Maks straci zdolność chodzenia, czy będzie miał 10, 11, czy 12 lat. W tej chwili nikt nie jest w stanie mi tego powiedzieć – dodaje.
Choroba Maksa jeszcze kilka lat temu była wyrokiem dla niego i jego bliskich. Teraz jest lek, który może ją powstrzymać, ale bez ludzi dobrej woli, zebranie ogromnej kwoty przerasta możliwości rodziny z Działoszyna. Maks Mazurek jest podopiecznym Fundacji Siepomaga, która otworzyła zbiórkę na leczenie chłopca. W regionie organizowane są też akcje charytatywne.