Polak-Gruzin, dwa bratanki
Od 1792 r. Rzeczpospolitą okupowały wojska rosyjskie, a II rozbiór Polski miał doprowadzić do zniknięcia naszego kraju z mapy Europy. Nie trzeba było długo czekać aż zawiąże się spisek przeciwko zaborcy. Insurekcja kościuszkowska zakończyła się jednak klęską i zesłaniem 20 tys. polskich powstańców w głąb Imperium Rosyjskiego, które stale zwiększało swoją terytorialną ekspansję, m.in. na Kaukazie. I tak oto Polacy w XVIII, a potem XIX w. trafili do Gruzji, gdzie wielu z nich osiedliło się i zaczęło nowe życie. W porównywalnym czasie Gruzja nawiązała też stosunki z Rosją, która zamiast obiecanej ochrony przed Turcją oraz Iranem, podjęła… bezceremonialną aneksję gruzińskich ziem. Gruzini także zorganizowali powstanie i także zakończyło się ono klęską.
Polacy i Gruzini, siłą wcieleni do carskiego wojska, zesłani na ciężkie roboty na obce ziemie i razem tkwiący pod rosyjskim butem, mieli wprost idealne warunki nawiązywania bliższych relacji, które z czasem przeradzały się w przyjaźnie.
Jak to zwykle podczas działań militarnych bywa, zsyłki obejmowały przede wszystkim kwiat polskiej inteligencji. Do Gruzji trafiali więc świetni architekci, kartografowie, budowniczowie dróg i kolei, lekarze, botanicy i literaci. Nie od razu odnajdywali się w nowych warunkach. Zapytaliśmy Krzysztofa Nodara Ciemnołońskiego, miłośnika Gruzji i właściciela biura podróży Tamada Tour, który od lat organizuje wycieczki do Gruzji śledzi historię stosunków polsko-gruzińskich i przedziera się przez wszystkie dostępne na ten temat publikacje, jakie uczucia towarzyszyły naszym rodakom trafiającym na Kaukaz. Odpowiada przywołując konkretne publikacje naukowe [Chodubski 2012, Filina 1999]:
Gdy zmęczeni Polacy docierali na miejsce, wywoływało w nich ono przygnębiające wrażenie. Niektórzy uważali je za piekło na ziemi, swoje położenie zaś za absolutnie dramatyczne. Stosunek zesłańców do Kaukazu był jednak różny i w dużym stopniu zależał od garnizonu rosyjskiego wojska, do którego ich przydzielono oraz roli, jaką im powierzono – zdecydowanie najtrudniej mieli ci, których wysłano prosto na pole walki.
Niektórzy byli zwyczajnie zdziwieni i wściekli, że zepchnięto ich z wysokich stopni drabiny społecznej i siłą powołano do wojska. Nie takie życie chcieli prowadzić, nie do takiego przywykli i emocjonalnie nie radzili sobie w nowej sytuacji. Prof. Maria Filina przywołuje „słowa jednego z »kaukazczyków«, Ksawerego Pietraszkiewicza”, które „przypominają krzyk: »Ja na wojnie! – ja literat w Wilnie wypieszczony!«”
Co ciekawe, również Gruzini byli zsyłani za karę do Polski i również oni aktywnie w niej działali. Ich obecność zaznaczyła się zwłaszcza w Bydgoszczy, Aleksandrowie Kujawskim i Ciechocinku, w którego starszej części można odkryć pogruzińskie pamiątki architektoniczne.
Zachwyceni Gruzini wiwatowali i skandowali: „Polska, Polska” „Przyjaźń, Przyjaźń”, „Gruzja, Gruzja”
Historia narodu polskiego i gruzińskiego sprawiły, że w XIX w. ich wspólne losy splotły się silniej niż kiedykolwiek w dziejach. Smutny początek polsko-kaukaskich relacji stworzył jednak zaczyn, na którym wyrosła przyjaźń ponad narodami i zaowocowała niebywałymi osiągnięciami na polu dyplomacji, handlu, nauki, kultury, literatury, a nawet przyrody. Sprawił też, że przyjazne relacje trwają do dziś.
Na pewno pomogła w ich utrzymaniu reakcja prezydenta Lecha Kaczyńskiego na wydarzenia z roku 2008. Kiedy wybuchła wojna w Osetii Południowej między Gruzją a separatystami z Południowej Osetii i Abchazji, wspieranymi przez – a jakże – Rosję, powiedział on w czasie pokojowej demonstracji w Tbilisi, że obowiązkiem międzynarodowej społeczności jest przeciwstawienie się ponownym dążeniom Rosji do imperializmu. Gruzini pamiętają te słowa do dziś, honorując Marię i Lech Kaczyńskich pomnikami, portretami i nazwami ulic czy placów.
Gaumardżos!
O czym jeszcze warto wspomnieć, opisują relacje polsko-gruzińskie? Polskie produkty są tu bardzo cenione, jeśli ktoś mówi, że ma coś „made in Poland”, to oznacza jest to wysokiej jakości. Łatwiej prowadzić w Gruzji działalność gospodarczą, dlatego wielu Polaków pakuje walizki i rusza do kaukaskiego raju spełniać marzenie o własnym biznesie.
Choć Gruzini pod względem gościnności biją na głowę wszystkie inne nacje świata, są równie skorzy do zabaw i biesiad jak Polacy. Wznoszenie toastów z Gruzinami to prawdziwa przyjemność: za waleczność, za postawę, za historię, za gruzińską anarchię i za to, że i Polacy, i Gruzini nigdy przed nikim, przed żadnym najeźdźcą nie zgięli karku. Kto by nas nie atakował, damy sobie radę. Gaumardżos!