Blackout na południu Europy
Blackout sparaliżował życie w obu krajach, a także w części Francji. Władze powiedziały, abyśmy przemieszczali się tylko, jeśli to konieczne, bo nie działa sygnalizacja świetlna, co powoduje nie tylko korki, ale realne zagrożenie – mówi w rozmowie z Radiem Łódź Berta z podbarcelońskiego Viladecans.
Nie możemy nic zrobić. Pociągi i transport publiczny nie działa, wszystko wydaje się walić, odwoływane są wizyty u lekarzy i zabiegi. Zasilane nadal są lotniska i szpitale, bo mają agregaty, ale też nie wiedzą jak długo dadzą radę wytrzymać – mówi Berta z Viladecans pod Barceloną.
Po ośmiu godzinach prąd wraca – przekazał nam mieszkający w Walencji łodzianin Stanisław Roszczyk.
W Walencji prąd wrócił po ponad 8 godzinach. Przez cały dzień nie działa sygnalizacja świetlna, nie jeździło metro i tramwaje. Wciąż nie działa sieć komórkowa oraz internet bezprzewodowy. Dziś w Walencji święto, w związku z tym większość mieszkańców miała dzień wolny. W jednym z niewielu otwartych dzisiaj sklepów sprzedawcy oświetlali klientom regały latarkami. Do mnie nie dotarły żadne komunikaty ze strony służb, a o całej sytuacji dowiedziałam się od przyjaciół z Polski – mówi pan Stanisław.
Wciąż trwa ustalanie przyczyny awarii – wśród powodów blackoutu wymienia się cyberatak oraz gwałtowne wahania temperatur mogące uszkodzić sieć wysokich napięć.