Świeżo upieczony mistrz świata w kartingu wrócił już do domu w Łodzi [ROZMOWA]
Mistrz Świata w kartingu, Adam Szydłowski już wrócił do domu. W piątek na torze we Francji 18-latek okazał się bezkonkurencyjny wśród 76 kierowców z całego świata.
Pokonał 20 rywali
W finale, do którego zakwalifikowało się 21 sportowców łodzianin przez większość wyścigu zajmował pozycję lidera.
– Konkurencja był potężna i presja też, ale po pierwszych dwóch okrążeniach skupiłem się już by zmniejszać dystans do innych kierowców – mówiAdam Szydłowski.
Zaczęło się od wydziału komunikacji
Świeżo upieczony Mistrz wspomina o początkach fascynacji motoryzacją.
– Tata we mnie to zaszczepił. Przypadkiem siostra złamała mu prawo jazdy. Poszliśmy do Wydziału Komunikacji UMŁ żeby je wymienić, a urząd znajduje się przy ul. Smugowej, naprzeciwko toru kartingowego. Zapytałem taty czy możemy tam pójść i sprawdzić, jak tam jest i tak się zaczęła ta przygoda, która trwa już dziesięć lat – mówiAdam Szydłowski.
Marzeniem Szydłowskiego jest osiąganie kolejnych szczebli w sportach motorowych. Najbliższy cel to występ w klasie wyścigów samochodowych Formuły 3, w której wielu kierowców prestiżowych wyścigów Formuły 1 rozpoczynało swoje kariery.
Posłuchaj:
Nazwa | Plik | Autor |
Świeżo upieczony mistrz świata w kartingu – Adam Szydłowski – wrócił już do domu w Łodzi | audio (m4a) audio (oga) |
Radio Łódź: Dzień dobry mistrzu świata! Wybraliśmy Park 3 Maja nie przypadkiem, ponieważ znajduje się w nim dużo obiektów sportowych, ale tak naprawdę – po prostu mieliśmy tutaj blisko. Dzisiaj będziemy rozmawiać z mistrzem świata w kartingu Adamem Szydłowskim.
Adam Szydłowski: Tak, zgadza się. Postaram się co nieco przybliżyć co to jest za dyscyplina i z czym to się je.
RŁ: Jak zaczęła się Pana przygoda i zamiłowanie do motoryzacji?
AS: Cóż… Myślę, że każdy tata chce, żeby jego syn zainteresował się motoryzacją, bo jest to taki dość męski sport. We mnie miłość do motoryzacji zaszczepił właśnie tatuś. Kiedyś przypadkiem siostra złamała prawo jazdy (dokument), a Wydział Komunikacji, czyli tam, gdzie się rejestruje samochody i wymienia prawo jazdy jest przy ul. Smugowej. Na przeciwko był tor kartingowy. Spytałem taty, czy byśmy tam poszli, bo chciałbym spróbować. Oczywiście długo nie musiałem czekać na zgodę. I tak się zaczęło, i tak to już trwa od 9 lat.
RŁ: Spacerujemy sobie po parku. Nie przeszkadza to Panu? Nie brakuje trochę Panu takiego ruchu na świeżym powietrzu?
AS: Troszkę tak, tylko staram się maksymalnie wykorzystać ten czas, kiedy nie jestem na torze, czyli przyjść tutaj do parku, zrobić np. 2 km biegu. Chcę cały czas być w formie, bo – jak wiadomo – nie tylko samą jazdą możemy zrobić progres.
RŁ: Właśnie! Gokart? Karting? Czy to synonimy?
AS: Myślę, że to jest to samo znaczenie, tylko po prostu karting brzmi bardziej profesjonalnie.
RŁ: Ile lat Pan miał, kiedy pierwszy raz wsiadł do gokarta?
AS: Dokładnie nie pamiętam, ale myślę, że był to koniec 9. roku życia.
RŁ: Nie bał się Pan?
AS: Myślę, że nie. Niektórzy dużo, dużo wcześniej zaczynali, ale na szczęście moją ciężką pracą udało się dojść do bardzo wysokiego poziomu.
RŁ: Przeskoczmy teraz może do tego, co wydarzyło się w miniony piątek. Jakimi cechami powinien odznaczać się dobry kierowca kartingowy?
AS: Myślę, że najważniejszy jest charakter i to, by nie dać się pokusom, żeby coś stało się silniejsze od nas. Mamy mieć w głowie tylko jeden cel, że chcemy coś konkretnego osiągnąć. Jeżeli ma tak się stać, to musimy dać z siebie 100%, nawet i 101%, żeby nic innego nas nie interesowało. Należy skupić się wyłącznie na tej jednej rzeczy. Jeszcze nigdy nie piłem alkoholu ani nie paliłem papierosów. Moja determinacja i zaangażowanie bardzo mi pomogły. Jestem sobie bardzo wdzięczny i bardzo z siebie dumny.
RŁ: Mówimy o cechach dobrego kierowcy, a teraz zapytam: jakimi cechami powinien się odznaczać mistrz świata?
AS: Skomplikowane pytanie, ale myślę, że pracą, którą się wykonuje – to jest główna cecha. Dlaczego mamy być lepsi od kogoś, skoro trenujemy mniej? Nie jest to możliwe, nawet jeśli mamy do czegoś większy talent. By być najlepszym, trzeba trenować jak najwięcej, więcej niż inni.
RŁ: Jak wygląda trening kierowcy gokartowego?
AS: Są do tego różne podejścia, ale moim zdaniem najlepszym z nich jest po prostu jazda na torze. To oczywiście główny sposób: przyjść na tor i jeździć, jeździć, jeździć, i nabijać okrążenia. Ale co ważne: liczy się nie ilość, ale jakość. Jeżeli przejedziemy 1000 okrążeń z tym samym błędem, to nic nam to nie da. Lepiej jest pojechać 100 okrążeń ale tak, jak powinno się pojechać, czyli poprawnie. Wtedy jest to trening jakościowy, i wtedy robi się największy postęp.
RŁ: Jakieś symulatory jazdy?
AS: Oczywiście. Jeżeli jakimś cudem nie jestem na torze, to w domu zawsze wsiadam na symulator i trenuję po różnych torach, różnymi samochodami, żeby cały czas mieć to uczucie jazdy, tę płynność, żeby jeszcze urwać te ostatnie tysięczne sekundy.
RŁ: Mówił też Pan o przychodzeniu do parku. Czyli ta forma fizyczna również jest ważna?
AS: Oczywiście, że tak. Myślę, że bardzo dużo da taki trening. Nawet zwykłe bieganie po parku bardzo dużo daje. Nie jestem w stanie wytłumaczyć dlaczego, ale myślę, że organizm sam czuje, że jeśli pracujemy ciężko, to daje z siebie dużo więcej i dlatego jesteśmy dużo szybsi.
RŁ: Ile Pan ma lat?
AS: 18.
RŁ: Ma Pan prawo jazdy?
AS: Jeszcze nie. Jestem w trakcie.
RŁ: Co w takim razie czuje instruktor, kiedy wsiada Pan za kierownicę?
AS: Na razie jeszcze się nie dowiedział, ponieważ na razie chodzę na zajęcia teoretyczne. Raczej niczego mu nie zdradzę, żeby wszystko odbyło się spokojnie.
RŁ: Powie Pan dopiero na sam koniec? Będzie taka niespodzianka: HA! Jestem mistrzem świata!
AS: Raczej się tym nie chwalę i czuję się jak normalny człowiek. Wiem, ile pracowałem i ile serca w to wszystko włożyłem, ale nie czuję się jakoś wyróżniony na tle innych.
RŁ: Pokora też jest ważną cechą w byciu mistrzem.
AS: Pewnie, że tak, ponieważ gdy przepełni nas pycha, to bardzo szybko do nas to wróci w złej postaci.
RŁ: Czy można mówić jednocześnie o szybkiej i bezpiecznej jeździe?
AS: Zależy gdzie: czy na ulicy, czy na torze. Na torze jazda zawsze wiąże się z pewnym ryzykiem. Czy na drodze? Jeżeli prędkość jest dostosowana do panujących warunków, to myślę, że nie powinno być problemu.
RŁ: Na pewno Pan obserwuje jak zachowują się kierowcy na drogach w mieście albo na drogach szybkiego ruchu. Jakby Pan – z punktu widzenia mistrza świata w kartingu – ocenił zachowanie niektórych kierowców?
AS: Jeszcze nie mam prawa jazdy, więc nie chcę negować niektórych kierowców, ale uważam, że wygrali prawo jazdy w paczce chipsów.
RŁ: Aż tak źle?
AS: No niektórzy tak (śmiech).
RŁ: Jakie są najbardziej rażące, karygodne błędy kierowców, które zupełnie na torze kartingowym by nie przeszły?
AS: Niepatrzenie się w lusterka. Myślę, że to jest podstawa. Podzielność uwagi jest bardzo ważna za kierownicą, tak samo przewidywanie, czyli: co się może stać, jeśli zrobię to, jeśli zrobię tamto. Niestety mnóstwo kierowców tego nie ma, po prostu nie ma ich kto tego nauczyć. Czasem jak słyszę, w jaki sposób uczą instruktorzy, to dochodzę do wniosku, że sami powinni być douczeni.
RŁ: Wsiadając za kierownicę gokarta pojawiają się jakieś obawy? Niepokoje? Bo jednak to niebezpieczeństwo czyha, prawda? Na każdym okrążeniu.
AS: Pewnie, że tak, ale staram się już to minimalizować, mieć coś innego w głowie. Oczywiście stres jest zawsze, tak samo ryzyko, dlatego staram się przepracować pewne rzeczy w swojej głowie. Myślę, że umiejętności pozwalają wygrywać, ale jedną z najważniejszych rzeczy jest głowa, to jak nad nią panujemy, czy jesteśmy w stanie wytrzymać presję, czy jesteśmy w stanie nie popełniać błędów. To jest bardzo ważne.
RŁ: Jaką prędkość maksymalną można osiągnąć jadąc gokartem?
AS: Są dwa typy gokartów: jest karting halowy dla osób, które mają ochotę przyjść, pobawić się ze znajomymi. Przychodzą na tor, kupują bilet, wchodzą na tor i sobie jeżdżą. Tor jest dość ciasny, więc to też trzeba wziąć pod uwagę, bo oczywiście czym ciaśniej, tym prędkość wydaje się większa. Gokart jedzie 50 km/h, to nie jest dużo, ale jeżeli by państwo wsiedli na tor, który ma 4 metry szerokości i jechalibyście gokartem 50 km/h, to naprawdę robi to potężne wrażenie. Jeżeli chodzi o karting wyczynowy, to tam są dużo większe prędkości. Tam jest silnik dwusuwowy, który kręci się do 16-17 tysięcy obrotów na minutę. Taki gokart biegowy potrafi pojechać ponad 200 km/h.
RŁ: A jaka jest Pana życiówka, jeżeli chodzi o osiągniętą prędkość?
AS: W gokarcie było to chyba 117 km/h, więc nie jest to jakoś wybitnie dużo.
RŁ: Mimo wszystko robi wrażenie, bo wiemy, że kierowca nie jest w jakiś sposób chroniony, w gokarcie nie ma przecież dachu…
AS: Nie ma pasów, nie ma nic! Tak że lepiej unikać wszelkich kontaktów z innymi kierowcami.
RŁ: Jak wygląda liga kartingowa? Czy trzeba zdobywać jakieś licencje, żeby startować w takiej lidze?
AS: Jeżeli chcemy sobie pojeździć amatorsko, to przychodzimy i mówimy, że chcemy wystartować w lidze. Nie ma problemu. Ścigamy się. Mamy ten dreszczyk rywalizacji. Możemy zobaczyć, kto jedzie szybciej, gdzie można zrobić ten postęp. Jeżeli chcemy pójść pojeździć profesjonalnie, to wiąże się już z ogromnymi kosztami, w grę wchodzą jakieś serie kartingowe. Wtedy już musimy zdawać oficjalna licencję w Polskim Związku Motorowym.
RŁ: Teraz skupiamy się na tytule mistrza świata, a gdyby Pan miał przybliżyć nam wszystkie swoje dotychczasowe osiągnięcia?
AS: Trzykrotny mistrz Polski w juniorach i seniorach, ale było mi trioszkę mało. Chciałem czegoś więcej, chciałem sobie udowodnić, że jestem w stanie zrobić coś więcej. I zdeterminowałem się do jeszcze większej pracy i to na szczęście popłaciło, choć dobrze wiem, ile kosztowało mnie to bólu i ile łez przez to popłynęło, ale nie żałuję w żadnym stopniu.
RŁ: Pan jest skategoryzowany jako senior?
AS: Tak. Niestety jako junior wiekowo już nie mogę. W seniorach jest dużo większa stawka, co jeszcze bardziej mobilizuje mnie do większej pracy.
RŁ: Czy myślał Pan o niedalekiej przyszłości? Co dalej? Zazwyczaj gokarty były takim krokiem do wielkiej kariery w sportach motorowych. Pierwszy do głowy przychodzi chyba Robert Kubica.
AS: Oczywiście wiemy, co przeszedł Robert, wiemy jakie ma umiejętności. Dogonienie go to bardzo ciężkie zadanie, ale myślę, że nie jest nierealne. Jeżeli ktoś ma determinację, to jest w stanie to zrobić. Motosport jest skomplikowany jak każdy sport ze względu na to, że trzeba mu poświecić mnóstwo czasu, pracy i oczywiście budżetu. Motosport jest niestety bardzo budżetochłonny, trzeba ogromnego szczęścia, żeby przebić się gdzieś wyżej.
RŁ: To startowanie w lidze już na licencji też pochłania spore koszty? Jakie to są koszty? Tak plus minus.
AS: Jeżeli chodzi o cały sezon w kartingu wyczynowym, czyli tym profesjonalnym, to jest to ok. 150 tys. złotych.
RŁ: Jeden sezon?
AS: Jeden sezon…
RŁ: Czyli bez sponsora ciężko?
AS: Jest wybitnie ciężko…
RŁ: Czego można życzyć mistrzowi świata?
AS: Żeby jego determinacja nie spadła i żeby miał więcej szczęścia. Żeby znalazł jakiegoś sponsora, żebyśmy mogli usłyszeć Mazurka Dąbrowskiego na podium w Formule 1.
RŁ: Jeżeli zdobędzie się tytuł mistrza świata w kartingu, to czy jest jakiś taki sufit, do którego się dojdzie i już więcej nie można?
AS: Zawsze się da. Gdzieś można urwać tę ostatnią tysięczną, dlatego staram się jak najwięcej nad tym pracować. Czy zostanę w kartingu? Jeżeli będę zmuszony, bo jeżeli znajdę sponsora, no to oczywiście od razu chce iść szczebel wyżej czyli Formuła 3 by FIA.
RŁ: Jak Pana rodzina zareagowała na ten sukces?
AS: (śmiech).
RŁ: Czy już są na tyle przyzwyczajeni, że jest Pan świetny, że dla nich to jest chleb powszedni?
AS: Nie, nie… Akurat taki tytuł nie zdarza się zbyt często, więc jak wyglądała pierwsza chwila? Po prostu podbiegłem do taty i się przytuliłem, mama niestety była w Polsce, a mistrzostwa były w Paryżu. Nie widziałem, co powiedzieć. Przytuliłem się (do taty), tak trwałem z 40 sekund? Dopiero wtedy emocje opadły. Jak przyjechałem do domu, to oczywiście zrobiliśmy małą imprezę na torze, który mnie zawsze wspiera. Jestem im za to bardzo wdzięczny, bo gdyby nie Gokart Arena to nie zaszedłbym tu, gdzie jestem.
RŁ: Chwila wakacji? Odpoczynku? Kiedy rusza sezon? Przygotowania?
AS: Jak są wakacje, to jest wzmożony sezon pracy, czyli muszę dać z siebie jeszcze więcej, bo wtedy mam najwięcej czasu. Mogę go poświęcić tylko na przygotowania do trwającego sezonu, a nie na naukę.
RŁ: Jaki kierunek studiów wybiera mistrz świata?
AS: Szczerze? Jeszcze się nie zastanawiałem… Jedynie co mnie interesuje, to inżynieria. Tak że nad tym się poważnie zastanowię.
RŁ: Ile osób startowało w tych mistrzostwach?
AS: Konkurs był podzielony na etap kwalifikacyjny, czyli osoby z całego świata zdobywały punkty, żeby dostać się do głównego finału. 10 tys. osób wystartowało w tych eliminacjach, a później po zebraniu punktów z całego roku zostało wytypowanych 74 kierowców, którzy byli zdeterminowani do startu do głównego finału.
RŁ: Jak wyglądał wyścig finałowy?
AS: Składał się z 20 okrążeń, czyli to 23 kilometry wyścigu (około). To bardzo dużo. W wyścigu startowało 21 kierowców, którzy dostali się już do tego najgłówniejszego finału. 21 najlepszych kierowców na świecie: presja była potężna, ale – kiedy już się wystartowało to myślę, że po pierwszych dwóch okrążeniach wszystko minęło. Skupiłem się, żeby zwiększać dystans od innych kierowców.
RŁ: Mistrzu! Pozwolę sobie tak powiedzieć oczywiście z pełną powagą. Bardzo dziękuję za rozmowę, za poświęcenie mi tej chwili i chęci podzielenia się swoim zamiłowaniem, hobby, pasją.
AS: Ja również bardzo dziękuję panu za znalezienie tej chwili. I mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy.
ZDJĘCIA, NAGRANIA WIDEO, WIĘCEJ INFORMACJI Z ŁODZI I REGIONU |