Martwe kurczaki i ich szczątki na fermie drobiu w gminie Moszczenica [DRASTYCZNE ZDJĘCIA]
Aktywiści Fundacji Viva interweniowali na fermie drobiu w gminie Moszczenica, w powiecie piotrkowskim. Na jednej z hałd ze ściółką, prawdopodobnie wygarniętą z kurnika, znaleziono rozkładające się szczątki drobiu. Wokół unosił się fetor padliny.
Martwe kurczaki na fermie
Aktywiści z Fundacji Viva interweniowali na fermie drobiu w gminie Moszczenica, w powiecie piotrkowskim. Na miejsce wezwano: policję, służby weterynaryjne i ochronę środowiska. Na jednej z hałd ze ściółką, prawdopodobnie wygarniętą z kurnika, znaleziono rozkładające się szczątki drobiu.
Udało się policzyć około 25 sztuk. To są zwłoki padłych zwierząt, które są materiałem szczególnego ryzyka. Powinny być w odpowiedni sposób zagospodarowane i przechowywane w zamkniętych, oznakowanych pojemnikach. Powinny zostać przekazane do zakładu utylizacyjnego w celu spalenia. Wystawianie ich na otwartą przestrzeń jest co najmniej wykroczeniem – mówi Konrad Dereń, powiatowy lekarz weterynarii.
Posłuchaj:
Nazwa | Plik | Autor |
Konrad Dereń, Powiatowy Lekarz Weterynarii w Piotrkowie Trybunalskim | audio (m4a) audio (oga) | |
Łukasz Musiał z Fundacji Viva | audio (m4a) audio (oga) | |
Karolina Czechowska z Fundacji Viva | audio (m4a) audio (oga) |
W powietrzu czuć fetor
Wokół unosił się fetor padliny. Przedstawiciele Fundacji Viva twierdzili, że martwe kury są też w jednej z hal. Tłumaczyli, że na co dzień kontrolują miejsca, gdzie hodowane są zwierzęta. – Nasi aktywiści sprawdzają, jakie są warunki przy pracy ze zwierzętami. Analizują, czy nie ma przypadków znęcania się nad zwierzętami, czy nie są łamane przepisy sanitarne i weterynaryjne – mówi Łukasz Musiał. – Wokół znajdują się domy mieszkalne, dzikie zwierzęta mogą dalej roznosić te szczątki. Martwe zwierzęta to regularność systemu hodowlanego. Słabsze nie przetrwają, regularnie część z nich umiera. Przez hodowców jest to traktowane jako wyliczony wcześniej odpad – dodaje Karolina Czechowska.
Posłuchaj:
Kontrola będzie prowadzona także w środę (6 lipca), ponieważ właściciela nie było na miejscu. Rozmawiał z nim telefoniczne powiatowy lekarz weterynarii. Hodowca drobiu tłumaczył, że rano wywiózł ptaki na sprzedaż i zamierzał po powrocie posprzątać teren firmy.
Czytaj także: Dokąd tupta nocą jeż? Tym razem utknął w ogrodzeniu na Franciszkańskiej
ZDJĘCIA, NAGRANIA WIDEO, WIĘCEJ INFORMACJI Z PIOTRKOWA TRYBUNALSKIEGO |